Kolonialne eskapady seksualne
Niezależnie od tego, w wiktoriańskiej Anglii zrodziło się pragnienie orientalnej zmysłowości. Brytyjczycy wprost pochłaniali indyjską literaturę erotyczną, zaś stworzenie kolonialnego imperium, poza innymi plusami, dawało szerokie pole do seksualnego eksperymentowania. Tajemnicą poliszynela było choćby to, co działo się w Śimli, mieście stanowiącym azyl śmietanki brytyjsko-indyjskiego społeczeństwa goniącego za frywolnościami.
Seks był tam rozrywką lub drogą do awansu, tam również narodziło się pojęcie "słomianych wdów" - żon brytyjskich urzędników, które, spędzając lato w Śimli, zostawiały mężów na równinach. Słynęły one z seksualnych eskapad zyskując tak barwne przydomki, jak "Bed-and-Breakfast" lub "Namiętny stóg siana". Spotykały się z potępieniem, ale nie ze względu na lekkość prowadzenia, a na to, że stanowiły konkurencję na rynku matrymonialnym, odciągając kawalerów od myślenia o ożenku. W Śimli, na 4800 Europejczyków przypadało ponad 38500 indyskich służących i innych usługodawców. W Anglii tymczasem seks ze służącymi był normą, o czym przekonał się sam Freud tracąc dziewictwo z pomywaczką. Brytyjczycy na tyle ochoczo przenosili tę tradycję na swoje kolonialne poletko, że Indyjscy rodzice bali się o młode dziewczęta i wielokrotnie, widząc rozbestwienie przybyszów, odsyłali je do wiosek.