Trwa ładowanie...
recenzja
21 listopada 2011, 12:36

Niemy film, niemy skok

Niemy film, niemy skokŹródło: Inne
d3bj507
d3bj507

W 1955 r. francuski jezuita i filozof, Teilhard de Chardin, wyłożył kontrowersyjną teorię ewolucji wszechświata – materii dynamicznie zmiennej, dążącej w osobie Chrystusa kosmicznego od punktu Alfa do punktu Omega. 50 lat później, w nowojorskim Museum of Modern Art, wyświetlono konceptualną instalację wideo – Psychozę Hitchcocka w zwolnionym tempie i bez fonii, trwającą całą dobę. Oba te fakty odnajdziemy w książce Dona DeLillo – połączone odrealnioną fabułą, miejscami przytłaczają atmosferą stagnacji i metafizyczną myślą o ludzkiej świadomości. To skok poza sferę biologii – powie o tytułowym Punkcie Omega jeden z bohaterów, sugerując transcendentny charakter powieściowych refleksji. To skok poza sferę czytania – tak można by podsumować całą lekturę. O tego typu książkach zwykle mówi się: „dziwna to historia i dziwny zamysł twórczy”. Propozycja DeLillo nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Punkt Omega wspomnianą „dziwność” realizuje niejako podwójnie. Autor zaprasza bowiem czytelnika równocześnie w świat filmu i świat rzeczywisty (choć paradoksalnie od filmowej fikcji niedaleki). Dwuwątkowa opowieść w trzech częściach – tocząca się zamiennie w projekcyjnej sali nowojorskiego muzeum i na kalifornijskim pustynnym odludziu – należy do kategorii „lektur zdradliwych”. Otrzymujemy oto historię napisaną prostym, wręcz ascetycznym językiem, lecz równocześnie obfitującą w filozoficzne aluzje i myślowe szarady. Zawarte w niej motywy z jednej strony trącą schematyzmem – w końcu Hitchcockowską scenę pod prysznicem czy (o zgrozo!) amerykańską wojnę w Iraku eksploatuje się więcej niż ochoczo – a mimo to nie sposób zarzucić autorowi banalizacji przesłania. Nie koniec na tym. Wbrew wyraźnej aluzji zawartej w tytule, Punkt Omega nie ma wyraźnego początku oraz końca, a i rzekomo dynamiczny charakter współczesnego świata trudno dostrzec w monotonii powieściowych zdarzeń. Bohaterowie książki –
anonimowy kontemplator wyświetlanej w zwolnionym tempie Psychozy, emerytowany „filozof obronności” i jego nieobecna myślami córka, a także niszowy filmowiec-wizjoner – są pogrążeni w bezruchu. Próżno doszukiwać się tu spektakularnych zwrotów akcji czy dramatyzacji napięcia zdarzeń (bo też, prawdę powiedziawszy, niewiele ich w fabule). Narracja powieści płynie w jednostajnym tempie – zastygając miejscami w sposób równie znamienny, co opisane przez autora kadry z Psychozy. Nie obcujemy jednak, paradoksalnie, z lekturą bezbarwną (tj. traktującą o niczym – „byle tylko”). Słowem: Punkt Omega jest książką przekorną tak w treści, jak i w formie.

Nietrudno zgadnąć, że wspomniana przekora wynika w dużej mierze ze świadomej decyzji autora. DeLillo konstruuje powieść w sposób paradoksalny i daleki od oczywistości – zarówno w sferze fabuły, jak i specyficznej kompozycji historii. Nie bez powodu osadza akcję w „podwójnie” nieruchomej scenerii i obdarza postaci wręcz imponującą skłonnością do wykraczania poza sferę typowych rozważań. Także niewielka objętość książki – w połączeniu z nagminnym (a więc najwyraźniej celowym) „niedopowiadaniem” poszczególnych wątków – podkreśla wrażenie ulotności, towarzyszące lekturze. Poszczególne zabiegi wzmagające klimat „niejasności” są na tyle widoczne, że miejscami nieco rażą – sporo ostatnimi czasy książek demonstracyjnie ambitnych. Punkt Omega – choć miejscami podejrzanie bliski literaturze wymyślnej na pokaz – mimo wszystko intryguje (i nie jest to efekt wydumanej paplaniny bez pokrycia). Nie sposób odmówić autorowi spójnej koncepcji fabuły i sprawnej realizacji tejże. Trudno także nie dostrzec, że książka
DeLillo – w związku z charakterystyczną scenerią czy kulturowo nacechowanymi motywami – jest na wskroś amerykańska. Amerykańska – lecz (wbrew stereotypowym opiniom) daleka od komercyjnej tandety.

Zatem jako się rzekło na wstępie: dziwna to historia i dziwny zamysł twórczy. W związku z powyższym jednoznaczna rekomendacja książki DeLillo byłaby przedsięwzięciem cokolwiek ryzykownym. Punkt Omegabazuje w dużej mierze na niedopowiedzeniu i (użyjmy tu tego słowa) mentalnej gmatwaninie „mądrych refleksji” – nie każdemu przypadnie więc do gustu. Autor niewątpliwie osiąga zamierzony rezultat nieoczywistości, co samo w sobie – w obliczu taśmowej produkcji literatury drugiego sortu – jest już swoistym wyróżnikiem. Punkt Omega od typowej prozy odbiega i do pewnego stopnia zwodzi czytelnika. *Książkę DeLillo czyta się bowiem szybko – co nie znaczy, że łatwo i przyjemnie. *

d3bj507
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3bj507

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj