Ukryty ładunek
W styczniu 2007 roku intensywnie zbierałem materiały do mojej pierwszej książki o "Riese" pt. "Podziemne tajemnice Gór Sowich". Wówczas udało mi się skontaktować z dwójką eksploratorów: Mariuszem Mirosławem z Jedliny-Zdroju i jego kolegą Tomaszem Witkowskim ze Świdnicy. Nasze dyskusje sprawiły, że obaj eksploratorzy zaczęli na nowo przeżywać emocje, których doświadczyli podczas badań sowiogórskich sztolni. To właśnie jedno z takich wspomnień nakierowało naszą rozmowę na historię, która od razu mnie zaintrygowała.
- Być może w prasie pojawiły się jakieś krótkie i lakoniczne opisy, ale całości historii nikt nigdy nie opublikował - zaczął Mariusz Mirosław. - A szkoda, bo jest tego warta. Jeżeli mówią ci coś opowieści o konwojach niemieckich ciężarówek z zagadkowymi ładunkami podążających pod koniec wojny w Góry Sowie, to zdarzenie, o którym ci opowiem, dotyczy właśnie takiej sprawy: dostarczonego w Góry Sowie i ukrytego tam transportu. A my na dziewięćdziesiąt procent wiemy, gdzie ów ładunek wciąż się znajduje. Kilka lat temu poznaliśmy byłego oficera Wojska Polskiego.