Przyznam się od razu. Nie mam telewizora. Od kilku lat. Ale dokształciłam się u pudelka, plotka i pomponika. I prawie wiem, na czy to polega; że Mroczki są dwa, zaś Kasia Cichopek ostatnio kupiła nocnik.* A całą trójkę (nocnika nie licząc) łączy serial, który gromadzi kilka milionów obywateli i sprawia, że powyższe newsy z plotkarskich portali jest komu czytać.*Seriali jest więcej, każda stacja walczy zacięcie (zawzięcie i zażarcie), by wypromować swój i zyskać armię wiernych fanów produkcji. Co ciekawe, jedno nazwisko łączy seriale uważane za najlepsze i te najdłużej utrzymujące się na antenie. I choć na początku wydawało mi się, że wywiad - rzeka z twórcą scenariuszy może być nudny (no bo ileż można o serialach!), to miło się zdziwiłam. Po pierwsze, że można, po drugie, że niezwykle ciekawe, po trzecie, że nie tylko o serialach. I właśnie to ostatnie - że nie tylko o serialach, tak mnie w tej książce zachwyciło.
Prasa mniej i bardziej kolorowa przed wydaniem książki Andrzeja Opali donosiła, że królowa polskich seriali ujawni to i owo o biznesie, w którym przyszło jej królować. Więc, jeśli ktoś liczy na newsy i ploteczki rodem z zacytowanych powyżej internetowych źródeł, to się po prostu zdziwi, gdyż wywiad – rzeka z Iloną Łepkowską o wymienione sfery prawie nie zahacza. Jest za to niezwykle ciekawą rozmową, której przysłuchiwałam się z dużą przyjemnością, która mnie zaciekawiła i choć na co dzień seriali nie oglądam zupełnie, to książkę, w której o serialach jest sporo, przeczytałam bez opuszczania nudnych fragmentów. Bo ich nie było. Z radością odkryłam, że filmy fabularne, z których się kiedyś zaśmiewałam – Kogel-mogel w dwóch odsłonach, czy Komedia małżeńska to też Łepkowska. Tych odkryć jest wiele, a królowa polskich seriali jest niezwykle wdzięcznym rozmówcą.
„Dookoła mnie leżą na ulicy puzzle – ludzkie losy – które ja tylko zbieram i mozolnie układam. To nie jest żadna twórczość, czuję, co myślą ludzie i czego oczekują. Domyślam się, czego im trzeba, żeby poczuli się przez chwilę lepiej." – mówi Łepkowska. W książce dużo jest podobnych fragmentów. Wypowiedzi, w których autorka próbuje tłumaczyć fenomen swojego sukcesu. To nie są puste frazesy. Łepkowska tak dobrze, jak splata losy ludzkie, analizuje rzeczywistość i polską codzienność, marzenia i tęsknoty przeciętnych obywateli. Pokazuje społeczeństwu, jakie ono jest, chwilami tylko wskazując, że można postąpić zupełnie inaczej. Dlatego serial nie może za bardzo odbiegać od rzeczywistości, jeśli ją kolorujemy to należy znać umiar. Podoba mi się również jej próba wyjaśnienia fenomenu oglądalności seriali w ogóle. Tłumaczy go z jednej strony potęgą przyzwyczajenia, z drugiej – pragnieniem bycia z innymi, często regularnie, blisko, prawie zawsze. Serial spełnia te wymagania. Z ciekawością czytam te wszystkie
fragmenty, w których scenarzystka analizuje postaci swoje i bohaterów innych produkcji pod kątem oczekiwań i zainteresowania widzów. Pokazuje błędy scenariuszowe – wątki, które się nie przyjęły, czy rozwiązania fabularne, które przesądziły o zdjęciu serialu z anteny. Bo widzowie go nie polubili. Ciekawam, co Łepkowska powiedziałaby o niewielkiej oglądalności Klubu Szalonych Dziewic... Ad rem, z tych opowieści i analiz wyłania się obraz niezwykle przenikliwej obserwatorki codzienności, obserwatorki wyczulonej na wahania społecznych nastrojów, z drugiej strony – obserwatorki świetnie wyczuwającej gusta i preferencje kapryśnej widowni. Łepkowska doskonale wyczuwa, że przeciętny widz, nie zaakceptuje tego, co zbyt odbiega od codzienności.
Istotną częścią książki są losy Ilony Łepkowskiej. Dzieciństwo, studia, macierzyństwo i pierwsze prace, zlecenia. Pierwsze przygody z filmem, pierwsze scenariusze. I to jest opowieść równie fascynująca, co wiele filmowych scenariuszy. Dom rodzinny wymurowany dyscypliną i posłuchem. Kulisy sukcesu filmów Och, Karol . Z opowieści wyłania się osoba nietuzinkowa, niezwykle pracowita, a jednocześnie do bólu praktyczny i zdyscyplinowany człowiek. Łepkowska powtarza kilka razy, sama mając świadomość, że odkrywcze toto nie jest, wręcz banalne, że źródłem sukcesu jest ciężka praca. A co to w jej przypadku znaczy, zrozumiałam czytając o kulisach produkcji poszczególnych seriali, o pracy zespołu scenarzystów, o budowaniu drabinek, pilnowaniu upływu czasu w fabule i konieczności dopilnowywania koloru smoczka, długości zarostu na poszczególnych ujęciach. A najpełniej chyba zrozumiałam, gdy dowiedziałam się, ile godzin dziennie autorka spędza przy biurku i
jak jest trudno jej - projektantce ludzkich losów, „matce" tysiąca postaci, królowej, Midasowi tego przemysłu, osobie prawie wszechwładnej – wygospodarować dzień wolny.
Ludzie listy piszą. Nawet dzisiaj i uważam, że znakomitym pomysłem było umieszczenie kopii kilkunastu z setek, które Ilona Łepkowska dostaje od widzów i sympatyków. Fragmenty korespondencji to nie tylko dowody sympatii i uznania, ale także ciekawy materiał dla badaczy fenomenu popularności scenarzystki i producentki. Listy pokazują z jednej strony, jak różni ludzi oglądają jej seriale, z drugiej, jak różne potrzeby zaspokajają, bądź nie zaspokajają produkcje – stąd prośby o konkretne rozwiązania i wątki. Obok fragmentów komicznych, odnajdujemy opowieści wzruszające i poruszające. Uczennica prosi o scenariusz o idealnych nauczycielach (wzorowanych na lekarzach z Leśnej Góry), by ci z jej szkoły sobie pooglądali film i wiedzieli, jak być dobrym nauczycielem. Troskliwa babcia prosi, by jej wnuk (kawaler, wysoki, 25 lat, przystojny) mógł wystąpić ze swoją taksówką w „M jak Miłość". Kogoś razi i oburza rzucone w gniewie „duszę bym sprzedał diabłu", kogoś innego błędy językowe, inny jeszcze widz gani Łepkowską
za porażki ulubionego bohatera, a lekarze specjaliści dziękują za te wszystkie odcinki, które przekonały Polaków do robienia badań, konsultacji u specjalistów, dbania o zdrowie po prostu. Ciekawe, że niektórzy z fanów widzą w niej istotę wręcz wszechwładną – zdolną do zmiany losów ludzi, ramówki, czasu emisji, kształtu telewizji, rzeczywistości... Książka pokazuje nieco inną osobę. Bardzo polecam.