''Patrz tato, Murzyn!''
Małżeństwo między osobami o różnym kolorze skóry, mimo że związków tego typu jest dziś w naszym kraju całkiem sporo, wciąż wydaje się dobrym powodem, aby skazywać sąsiadów na ostracyzm. Autorka, w czym również ujawnia się chęć uniknięcia niepotrzebnego dydaktyzmu, nie sięga jednak po najbardziej chwalebny przykład. Zamiast sportretować przykładną polsko-afrykańską parę oddanych sobie ludzi, opisuje związek, który nie przetrwał próby czasu. Stało się tak głównie dlatego, że on, Zambijczyk, "był beznadziejny w uczuciach". Istotniejszy jest jednak owoc ich związku - maleńka mulatka. Najbardziej prymitywny rodzaj rasizmu nie zamierza oszczędzać nawet niewinnej dziewczynki: "Zbieracie się już do wyjścia, a obok was przechodzi rodzina (...) Dziewczynka mówi do taty: Patrz tato, murzyn! Ojciec śmieje się i idzie dalej".
Mama mulatki jest w końcu zmuszona wytłumaczyć swojej córce, dlaczego różni się od innych. Stawia więc przed nią kubki wypełnione czarną kawą i mlekiem, po czym miesza je ze sobą. Metafory spożywcze zdają egzamin, gdyż "są takie ludzkie, przyziemne domowe. Wymyślacie je dla dzieci, ale głównie jednak dla siebie".