Trwa ładowanie...
recenzja
25-05-2012 12:12

Niczym wymarzony finał gospodarzy

Niczym wymarzony finał gospodarzyŹródło: Inne
d4ivzzf
d4ivzzf

Euro jest jedno, a organizatorów mistrzostw jest dwóch. Powoli narasta piłkarska gorączka. W sklepach królują produkty w narodowych barwach i piłki. Politycy, sprzeczając się o bojkot spowodowany łamaniem praw człowieka, nie zapominają o prawach kibica. Nie dziwi mnie zatem, że futbol zawitał również do księgarni, a wydawnictwo z Wołowca skrzyknęło po czterech polskich i ukraińskich autorów, aby się popisali, opowiadając o sporcie i miastach, w których odbędą się mistrzostwa. Wyszedł z tego dość różnorodny, ciekawy przewodnik: trochę sportowy, trochę historyczny, trochę turystyczny - na pewno sentymentalny, rozpisany jak gdyby na dwie drużyny.

Pierwsza połowa należała do biało-czerwonych. Co prawda nie do końca rozumiem, po co Natasza Goerke mierzy się ze sportem, za którym nie przepada, to męska część naszej reprezentacji wypada całkiem przyzwoicie. Paweł Huelle, dzięki sędziwemu rozmówcy, wspomina Wolne Miasto Gdańsk, gdzie tuż przed wybuchem II Wojny Światowej odbył się zacięty mecz między polską Gedanią a żydowską drużyną z Drohobycza, którym bynajmniej w rozgrywkach nie pomagali bojówkarze z NDSAP z plakatem: „Żydzi i Polacy precz z Gdańska!”. Osobliwie brzmią historie starych warszawiaków spisane przez Marka Bieńczyka, opiewającego amatorskie mecze na dawniejszym Stadionie Dziesięciolecia, a niezwykłą atmosferę powojennego Wrocławia pozwala lepiej zrozumieć Piotr Siemion. Spisane ze słuchu historie dobrze się czyta, które nie tylko oddają cześć kopaniu w piłkę, lecz również stanowią zapis przekazywanych z ust do ust opowieści, które pokazują, nie bez większego zaskoczenia, że piłka nożna i sprawa polska to tematy chodzące często ze sobą
w parze.

W drugiej połowie do głosu doszli Ukraińcy. O Lwowie i przegrywających Karpatach nie bez wdzięku opowiedziała Natalka Śniadanko. W bodajże najbardziej sportowym tekście, mocno przyparł naszych do obrony Jurij Andruchowicz, wspominając legendarne wyczyny skrzydłowych Dynama Kijów. Natomiast o fenomenie kopania piłki i węgla w Doniecku opowiedział Serhij Żadan. Z kolei pochodzący z Charkowa, najmłodszy uczestnik spotkania Ołeksander Uszkałow, napisał całkiem zabawny reportaż o wyprawie dziennikarza sportowego do Estonii na mecz reprezentacji Ukrainy z pewnym nawiedzonym kibicem, mogącym uchodzić za chodzącą encyklopedię futbolu. Co niestety uświadomiło mi po raz kolejny, że współorganizatorzy mistrzostw, mają od nas bardziej znane kluby w Europie, sprawiając wrażenie bardziej sportowo nastawionych do życia niż my.

Kto zatem wygrał ów wymarzony finał gospodarzy? Z jakim wynikiem zakończyła się ta „pisarska rywalizacja”? Nieważne, kto wygrał. Ważne, że czytelnicy zyskali publikację, która więcej mówi o gospodarzach Euro 2012, niż wyprodukowane przez UEFA programy telewizyjne opowiadające w teledyskowej konwencji o niezapomnianych widokach i zaciętych eliminacjach. Chociaż nie da się ukryć, że mamy tu do czynienia z literaturą okolicznościową. Teksty zgromadzone w książce, ani nie dryblują, ani nie strzelają goli, ale całkiem nieźle się bronią, co również jest sztuką. Tak też sądzę, że po tą książkę mogą zarówno sięgnąć ci, którzy już się nie mogą doczekać pierwszego gwizdka, jak też ci, którym futbolowe szaleństwo wydaje się niezrozumiałą zagadką.

d4ivzzf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ivzzf