Na skrzydełku okładki znaleźć można cytat z José Saramago: „Jeśli istnieje niebo, Torrente Ballester siedzi w nim po prawicy Cervantesa”. Polski czytelnik mógł dotąd powątpiewać w literacką beatyfikację, bo znał jedynie trylogię Blaski i cienie, kawał solidnej, rzetelnej, niemal dokumentalnej współczesnej prozy. A Wyspa ściętych hiacyntów jest niewiarygodnie odmienna. Jeśli w Blaskach i cieniach proza ma doskonale oddawać świat rzeczywisty, w Wyspie ściętych hiacyntów opowieść ma świat stwarzać – a przy tym olśnić, zafascynować, zawrócić w głowie, w końcu pewnie uwieść młodą Greczynkę Ariadnę, piękną, milczącą słuchaczkę, dla której profesor historii zdemontował historię Europy i zdetronizował Napoleona, a profesor literatury właśnie dla nieodgadnionej Ariadny na nowo świat stwarza – utkany z różnorodnych nici, z dziejów ludzkości, mitów, literatury i zetlałych masek. Brzmi to pewnie jak opis jakiegoś osobliwego eksperymentu literackiego, ale książkę czyta się cudownie. Czytelnik zanurza się w
ponad czterystustronicowy monolog narratora, skierowany do Ariadny, która właśnie zdecydowała się spędzić z nim czas pewien pod jednym dachem. Z początku zdawać by się mogło, że zostanie poddany próbie podobnej do tej, której sprostać musieli czytelnicy niesłusznie zapomnianego Teodora Parnickiego – brnąć przez meandry autorskiej wyobraźni i odzierać prawdę z kolejnych warstw kłamstw, zmyśleń i mitów. Czy możliwe jest, żeby Napoleon nie istniał, jak chce tego dowieść Claire, ukochany Ariadny, wystawiając się na pośmiewisko i grawitując od grona nobliwych historyków do grona uczonych wariatów? Ale to nie prawda jest tym portem, do którego zmierza narrator, Ariadna i dawni mieszkańcy wyspy Gorgona, bohaterowie jego opowieści. Na początku monolog o wyspie, zagubionej gdzieś na Morzu Śródziemnym, gdzie połowa mieszkańców ma greckie korzenie, a połowa – włoskie, i gdzie właśnie docierają odległe echa Rewolucji Francuskiej, wygląda na wymyślaną pospiesznie historię, mającą zatrzymać i zaciekawić Ariadnę, bo
zawiera mniej lub bardziej zawoalowane aluzje do Claire’a – jego przodka-poety, czasów, które bada jako historyk, dyktatora, który może jest, a może go nie ma….
Ze strony na stronę opowieść zaczyna się toczyć własnym biegiem, a na małej wyspie w ciągu kilku ostatnich lat osiemnastego wieku ogniskuje się cały śródziemnomorski, łaciński i grecki świat, dalekie wyprawy, wojny i rewolucje, namiętność, miłość i zemsta, grota Nereid i zamek Sinobrodego, lustra przenoszące w odległe światy i nigdy nienapisane wiersze. Czytelnik oplątany nicią Ariadny, oczarowany, we śnie.