Życie to nie film
"Gdyby moje życie rozgrywało się na dużym ekranie, przyjechałbym do Lancaster i znalazłbym Ruth, która czekałaby na mnie w sklepie iluzjonistycznym. (...) Intuicyjnie wyczułaby, że przyjadę, i przekazałaby mi kilka cennych uwag, dzięki którym lepiej zrozumiałbym powody moich niepowodzeń. (...) Życie nie jest jednak filmem" - kwituje James Doty, który po niepowodzeniach finansowych faktycznie wybrał się od Lancaster w poszukiwaniu dawnej mentorki. Na miejscu okazało się, że sklep iluzjonistyczny Neila nie istnieje.
Neurochirurg na skraju bankructwa przypomniał sobie wtedy słowa Ruth, która podczas jednego ze spotkań zapytała go, czy wie, do czego służy kompas? Chłopiec odpowiedział, że pokazuje, dokąd trzeba iść. "Twoje serce jest takim kompasem i zarazem największym darem, Jim. Jeśli kiedykolwiek się zgubisz, otwórz je, a ono cię poprowadzi we właściwym kierunku" - powiedziała mu wtedy Ruth. Mężczyzna przypomniał sobie jej ostrzeżenie, żeby zawsze otwierał serce przed wizualizacją pragnień i żeby swoją moc wykorzystywał mądrze. "Nie robiłem tego. (...) Sądziłem, że chcę mieć pieniądze. Ale prawda była taka, że zdobywałem je i wciąż nie było ich tyle, żebym ich ilość uznał za wystarczającą" - uznał Doty, który wówczas nie zdawał sobie sprawy, że następnego dnia jeden telefon przywróci jego życie na właściwe tory.