Znaczone karty
Zgodnie z obietnicą 12-letni James stawił się następnego dnia na spotkanie. Po wejściu do sklepu poznał Neila, który "w niczym nie przypominał iluzjonisty. Miał wielkie czarne okulary i włosy w takim samym odcieniu brązu jak jego matka. Wyglądał zwyczajnie. Nie miał czarodziejskiego kapelusza ani peleryny, ani wąsów."
Mężczyzna przywitał się z chłopcem i zagadnął: "Podobno lubisz magię." James przytaknął bez przekonania i spojrzał na talię kart trzymaną przez Neila. Właściciel sklepu pokazał mu prostą sztuczkę ze "zgadywaniem", jaką kartę wylosował chłopiec, po czym zrobił coś, czego nie robi żaden iluzjonista - zdradził mu sekret swojej sztuczki. Okazało się, że karty były znaczone. "Trzeba poświęcić trochę czasu, żeby się tych oznaczeń nauczyć, ale jak już się je zapamięta, bardzo sprawnie się je rozpoznaje" - powiedział Neil i zapewnił, że jego mama nauczy go "kilku naprawdę fajnych czarodziejskich sztuczek". I wcale nie miał na myśli wyciągania królika z kapelusza.