Marinina, Doncowa, Małyszewa, Polakowa, teraz Daszkowa – pisanie kryminałów to w Rosji damskie zajęcie. A co za tym idzie, tropienie morderców też jest w tych książkach zajęciem damskim, nawet nie warto go powierzać policjantom. No, chyba, że kapitan Kamieńskiej. W powieści Poliny Daszkowej Dla Nikity do pisania kryminałów wziął się mężczyzna, Wiktor Godunow. I nawet nieźle mu szło, dopóki nie uwierzył, że sam potrafi poprowadzić prywatne śledztwo. Skończyło się to... no cóż, źle się skończyło, do akcji musiała wkroczyć jego pierwsza miłość, obecnie żona nowo wybranego gubernatora z syberyjskiego Siniedolska. Pani gubernatorowa niepokoi się także o męża, który im wyżej wspina się po szczeblach kariery, tym bardziej wikła się w sprawy mroczne i tajemnicze, które dziwnie splatają się z losami innych ludzi z przeszłości. Na kogo można liczyć i komu wierzyć w skorumpowanej Moskwie? Policji? Kancelarii adwokackiej? Najlepiej wierzyć rodzinie, a jeśli jej nie ma – to koleżance z podstawówki, niani chłopaka z
liceum, koledze ze studiów.
Dla Nikity, pierwszy wydany po polsku kryminał Poliny Daszkowej, którego akcja toczy się w Moskwie lat dziewięćdziesiątych, próbuje zmieścić w sobie wszystko to, co kojarzy nam się z hasłem „kryminalna Moskwa”: mafijne powiązania na szczytach władzy, skorumpowaną policję, przekupną służbę zdrowia, płatnych morderców, inwazję sekt, nawet zorganizowane żebractwo. Dla kontrastu przywołuje nostalgiczne wspomnienia lat siedemdziesiątych - klimat inteligenckich domów, artystycznej bohemy i światek gotowych na wszystko dla moskiewskiego meldunku prowincjuszy. Po raz kolejny okazuje się, że w kryminałach kreślonych kobiecym piórem ważna jest przeszłość, dzieciństwo i wczesna młodość, że dobre i złe duchy z przeszłości wracają po latach, a stara miłość nie umiera nigdy. Dla czytelnika ma to plusy i minusy – plusy, bo bohaterowie nie działają jak zaprogramowane maszynki do konstruowania suspensu (albo maszynki do zabijania) – przeżywają żałobę, popełniają głupstwa pod wpływem emocji, bywają nieprzewidywalni. Minus –
to zamknięty krąg postaci. W powieści Dla Nikity tak zamknięty, że niektóre będą musiały odegrać po kilka ról. Ze szkodą dla prawdopodobieństwa. Ale przecież miłośnicy zimnej logiki i bezlitosnego prawdopodobieństwa nie czytają rosyjskich kryminałów. Nie za to je lubimy, prawda?