Trwa ładowanie...
dkgwccc
recenzja
15-09-2011 17:54

Nastaje czas, gdy zaczynają spełniać się proroctwa

dkgwccc
dkgwccc

Dla większości miłośników fantastyki literatura fantasy zaczęła się od Tolkiena , a dla niektórych i na nim się skończyła. Całe legiony pisarzy odwołują się do Tolkienowskiego dziedzictwa, oddając mistrzowi hołd w swojej twórczości. Poza niezbyt oryginalnym naśladownictwem, powstają dzieła inspirowane jego prozą (vide antologia „W hołdzie Królowi”) albo tylko odnoszące się do pewnych jej motywów. Na tym tle intrygująco prezentuje się sposób, w jaki do dorobku Tolkiena podeszli niektórzy autorzy rosyjscy. Dość wspomnieć, że Kirył Jeskow wydał * Ostatniego Powiernika Pierścienia* – alternatywną historię Śródziemia, ukazującą z perspektywy „ciemnej strony Mocy” wydarzenia z Władcy Pierścieni. Natomiast Nik Pierumow postanowił napisać kontynuację tego ostatniego
dzieła. Na szczęście potem nie spoczął na laurach, by rozkoszować się tytułem „nowego Tolkiena”, ale szybko ugruntował swoją pozycję na rynku fantasy następnymi książkami. Jej potwierdzeniem są zaś milionowe nakłady jego powieści i nagrody czytelników przyznawane na rosyjskich i międzynarodowych konwentach.

Po cyklach Imperium ponad wszystko (dylogia w konwencji space opery), Kroniki Hjörwardu i Siedem Zwierząt Rajlegu (* Tern, * Aliedora), kolejnym, który ujrzał światło dzienne w naszym kraju są Kroniki przełomu. Pierwszy tom tegoż nosi tytuł Brylantowy miecz, drewniany miecz, co od razu wskazuje na istotną rolę owych dwóch oryginalnych okazów broni siecznej w fabule powieści. Okazuje się, że i owszem, są one stale obecne, aczkolwiek raczej duchem niż ciałem. Stanowią bowiem kluczowy element mrocznych proroctw, których spełnienie ma być brzemienne w skutki dla wszystkich istot zamieszkujących opisywany świat. Nieczłowiecze rasy, niegdyś podbite i zniewolone przez ludzi, od dawna oczekują na przełom, który ma zakończyć ich niedolę. Brylantowy miecz to spoczywający w trzewiach gór magiczny oręż krasnoludów.
Natomiast miecz drewniany, który zostaje zrodzony raz na sto lat przez święte drzewo Aerdunne, stanowi obiekt kultu rasy Danu, najciężej doświadczonej przez ludzkie prześladowania.

Pierumow rozwija kilka równoległych wątków, w których początkowo próżno by doszukiwać się punktów wspólnych. Ich bohaterowie mają jednak do odegrania ważne role w niedalekiej przyszłości, kiedy to zaczną spełniać się wspomniane wyżej proroctwa. W cyrku okrutnika Onfima niewolniczą pracę wykonuje Agata, dziewczyna z plemienia Danu. Przeżywając codzienne poniżenia, nawet nie domyśla się, że niebawem zostanie zmuszona do niewyobrażalnej zdrady. Czy uda się jej potem odkupić winę i dołączyć do wolnych niedobitków swego ludu? Fess z gildii najemników zwanej Szarą Ligą śledzi czarodzieja Zakonu Ark. Czy wiedza, którą w ten sposób zdobędzie, stanie się dla niego brzemieniem czy wybawieniem? Rodzeństwo klanu Wolnych – Tavi i Can-Torog – wraz z krasnoludem Sirdim wędruje do stolicy Imperium. Czy uda im się ujść pościgowi zakonnych magów, kiedy zostaną zdekonspirowani? Jest też i sam Imperator – poszukujący wciąż nowych podniet i ekstremalnych przeżyć, a jednocześnie głęboko nieszczęśliwy, samotny, żyjący w poczuciu
ciągłego zagrożenia i broniący się przed kolejnymi zamachami na swoje życie. Czy będzie w stanie pogodzić wewnętrzną wrażliwość ze sprawowaniem rządów?

Na wiele z powyższych pytań nie znajdziemy odpowiedzi w powieści, czekają one bowiem na nas dopiero w kolejnych tomach cyklu. Usatysfakcjonowani będą więc miłośnicy seriali fantasy, cierpliwie oczekujący na kolejny odcinek, u zwolenników zamkniętych całości fabularnych pozostanie zaś pewien niedosyt. Może go jednak zrekompensować niezwykłe bogactwo świata przedstawionego – zarówno w sferze materialnej (przyroda, urbanistyka, obfitość ras rozumnych posługujących się mnóstwem języków), jak i w kwestii panujących w nim stosunków społecznych, jego historii, religii, mitologii i obecnej na każdym kroku magii. Niepospolita wyobraźnia w tym względzie idzie u Pierumowa w parze ze sprawnością w konstruowaniu fabularnej łamigłówki, pomysłowością w rozgrywaniu poszczególnych wątków, zaskakiwaniem czytelnika nagłymi zwrotami akcji i umiejętnym budowaniem zróżnicowanych charakterologicznie postaci. Innymi słowy, rosyjski autor nie traci formy i oddaje w nasze ręce kolejny kawałek solidnej prozy, nad którą unosi się
duch mistrza Tolkiena.

dkgwccc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dkgwccc