Narkotykowe miliardy

Całkiem niedawno, w Nowym Jorku, do przedstawicieli nowego pokolenia przemytniczej klasy średniej zrodzonej z handlu narkotykami, zawitał wiekowy już Włoch, "człowiek honoru". Jego rozmówcy stanowili zbieraninę najbardziej krwiożerczych rekrutów na świecie - Meksykanów, Włochów, Amerykanów włoskiego pochodzenia, Albańczyków i byłych kaibilów, członków szwadronów śmierci z Gwatemali. Rekrutów gotowych przejąć inicjatywę na narkotykowym rynku. Stary capo, jeden z ostatnich mafijnych ortodoksów Zachodu, pragnął przenieść tradycje organizacji włoskich na pole tych latynoamerykańskich. Kiedy o owym spotkaniu dowiedzieli się funkcjonariusze walczący z narkobiznesem, padł na nich blady strach. Mariaż włoskiego kodeksu i systemu zasad z brutalnością i bezwzględnością meksykańskich narcos mógł bowiem zaowocować eskalacją przemocy na niewyobrażalną skalę

Gorączka białego złota
Źródło zdjęć: © AFP

/ 10Gorączka białego złota

Obraz
© AFP

Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie - u schyłku XIX wieku pojawili się na meksykańskiej ziemi Chińczycy, którzy masowo zaczęli zakładać plantacje maku i wytwórnie opium. Tubylcy zorientowali się, że jest to czysta żyła złota i czym prędzej przejęli co większe przedsiębiorstwa otwierając nowe szlaki przemytnicze do Ameryki. Niebawem ze szlaków tych korzystali "eksporterzy" marihuany.

Na zdjęciu: agent DEA Enrique "Kiki" Camarena został zamordowany w 1985 roku. Jego śmierć bywa przywoływana jako moment przełomowy w "wojnie z narkotykami"

/ 10Miguel, Kiki i Pablo

Obraz
© AFP

Jednym z nich był niejaki Miguel Angel Felix Gallardo, człowiek, któremu znudził się fach agenta policji federalnej i ochroniarza gubernatora stanu Sinaloa. Kontakty, jakie nawiązał w swoich dotychczasowych miejscach pracy, pozwoliły mu na nawiązanie współpracy z Pablem Escobarem. Wykorzystał on idealny moment -kolumbijskiemu królowi kokainy akurat grunt zaczął się palić pod nogami wskutek nasilających się antynarkotykowych akcji uderzających w karaibskie szlaki. Otwarcie się na meksykański rynek pozwoliło Escobarowi na chwilę wytchnienia i przeczekanie gorącego okresu. Od tego czasu kanałami przerzutowymi przecinającymi granicę meksykańsko-amerykańską opanowanymi przez Gallardo, zaczęła płynąć kokaina. Meksykanin w bardzo krótkim czasie z przewoźnika stał się dystrybutorem. Niewiele czasu potrzeba było, by sięgnął jeszcze dalej, stając się szefem kartelu z Guadalajary, organizacji, która miała monopol na narkobiznes w Meksyku, sowicie opłacając policjantów, gubernatorów i polityków stojących na
szczytach władzy.

Początek końca Gallardo wiąże się z osobą Enrique "Kiki" Camareny, agenta DEA, który zinfiltrował kartel z Guadalajary.Dzięki jego informacjom, zostało zniszczone m.in. olbrzymie pole marihuany należące do ojca chrzestnego meksykańskich narcos. Camarena w pojedynkę pragnął rzucić wyzwanie panującym w Złotym Trójkącie - Sinaloa-Durango-Chihuahua; jak to z Don Kichotami bywa, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te oczekiwania. Rok zajęło siepaczom Gallarda dojście, kto jest odpowiedzialny za próby rozbicia kartelu od środka. Zabijali Kikiego przez dziewięć godzin, wszystko skrupulatnie nagrywając. Kiedy policjanci spisywali protokoły owych nagrań, wymiotowali, płakali i co raz zatrzymywali magnetofon, by ochłonąć.

Na zdjęciu: Juan "M3" Manuel - były członek Rycerzy Templariuszy, brutalnego kartelu narkotykowego uzasadniającego swoje okrucieństwo religią; do kartelu wstąpił mając 14 lat

/ 1050 miliardów rocznie

Obraz
© AFP

DEA i FBI rozpoczęły obławę na morderców, w wyniku czego Gallardo wycofał się do rodzinnej Guadalajary.* W hotelu w Acapulco dokonał się podział kolejnych segmentów imperium, które przeszły we władanie tych, których DEA jeszcze nie miała na oku. W ten sposób ojciec chrzestny, "El Padrino", stworzył model współżycia między kartelami.* Cztery lata po zabójstwie Camareny, został aresztowany. Stworzone przezeń organizacje urosły w siłę, lecz bez przewodnictwa i autorytetu szefa, pogrążyły się w walce o to, by panować nad rynkiem, który obecnie przynosi zysk od 25 do 50 miliardów dolarów rocznie.

Roberto Saviano napisał, że na grobie Kiko Camareny znalazł początek świata, o którym zapragnął opowiedzieć. Zabójstwo agenta stanowiło punkt zwrotny w walce z meksykańskim narkobiznesem. Ukazało stopień bezkarności, jaką cieszyły się kartele - nagle okazało się, że to już nie jest grupka gangsterów i przemytników, a coś głęboko zakorzenionego w instytucjach państwa.* To, co przeżywamy dzisiaj, jak napisał Saviano, gospodarka kierująca naszym życiem i naszymi wyborami, jest bowiem zdeterminowana bardziej przez to, co zdecydowali i zrobili w latach osiemdziesiątych Felix Gallardo "El Padrino" i Pablo Escobar "El Magico",* niż przez to, co zdecydowali i zrobili Reagan i Gorbaczow.

Saviano, autor słynnej "Gomorry" , zapragnął odsłonić przed czytelnikami tajemnice handlu kokainą. Jego druga książka nosi tytuł "Zero zero zero" , niczym symbol najczystszej jakości tego narkotyku, miraż białego złota. Punktem wyjścia do opowieści jest wspomniana historia "El Padrino", odpowiedzialnego jest za wojnę, która pochłonęła już ponad 70 000 istnień.

Na zdjęciu: Roberto Saviano

/ 10Jak w rodzinie

Obraz
© AFP

Przeczytamy tu również o kartelu Sinaloi, frakcji powstałej na gruzach organizacji z Guadalajary, kontrolującej obecnie istotną część handlu oraz dystrybucji kokainy w USA. Na jego czele stał niejaki El Chapo (w lutym 2014 roku został aresztowany). Udało mu się połączyć drogą powietrzną Złoty Trójkąt z Arizoną i Kalifornią. El Chapo sięgnął ongi po władzę w słynnym Ciudad Juarez, detronizując Amando Carnillo Fuentesa, zwanego "El Senor de los Cielos". Ów przydomek wziął się z tego, że Fuentes posiadał flotę 27 Boeingów 727, wykorzystywaną do przewozu kokainy z Kolumbii do Meksyku.Narkotyki stanowiły dla El Chapo, narzędzie i koło zamachowe prywatnej gospodarki, pomagając panować nad 608 kilometrami granicy między Meksykiem a Arizoną.

Saviano prowadzi nas przez świat narkotykowych bossów, karteli i wielkich pieniędzy. Poznamy tu, między innymi, Familię Michoacana, zrazu udzielającą paramilitarnego wsparcia Kartelowi z Zatoki, która przekształciła się w niezależny kartel specjalizujący się w handlu metamfetaminą, stając się największym jej dostawcą do Stanów Zjednoczonych. Kiedy nie handlują i nie mordują, zajmują się pracami społecznymi wizytując ośrodki dla narkomanów i prowadząc tam pogadanki o szkodliwości używek dla zdrowia człowieka.Zachęcają uzależnionych do detoksu wszelkimi metodami, włącznie z gorącą i szczerą modlitwą. Familia stanowi już państwo w państwie, finansując projekty na rzecz gminy, łagodząc lokalne spory i kultywując wartości religijne (wydaje się, że jeśli już, to raczej te starotestamentowe).

Na zdjęciu: aresztowanie El Chapo

/ 10Współcześni templariusze

Obraz
© AFP

Z wartości religijnych wywodzi się także inna formacja, w jeszcze większym stopniu zanurzona w pseudoreligijnej filozofii - Rycerze Templariusze, sztywno przestrzegający kodeksu honorowego. Urządzane przez siebie rzezie motywują walką z materializmem, niesprawiedliwością i tyranią. Przekonują, iż bronią uciśnionych, wdów i sierot, będąc pokornymi i godnymi szacunku poszukiwaczami Boga. Kiedy nie mordują, nie czytają Biblii i nie szukają wdów i sierot, których można by bronić, spotykają się na pompatycznych ceremoniach odziani w średniowieczne kostiumy z wymalowanymi czerwonymi krzyżami dawnych Rycerzy Świątyni.

Efektywność meksykańskich szwadronów śmierci jest imponująca - kiedy niejaki Coello został o godzinie 14:00 szefem policji w Nuevo Laredo i nieopatrznie stwierdził, że jedyne zobowiązania ma wobec obywateli i będzie strzegł sprawiedliwości, o 20:00 już nie żył.

Na zdjęciu: meksykański żołnierz tuż po akcji przeciwko jednemu z karteli

/ 10Potęga Meksyku

Obraz
© AFP

W "Zero zero zero" przeczytamy też o kaibilach z Gwatemali, ludziach, którzy znaleźli sposób na wymazanie sumienia w zaledwie osiem tygodni (w krajach bardziej cywilizowanych, niektórym udaje się to w ciągu kilku sekund, ale nie każdego stać na mandat poselski). Tyle czasu im potrzeba, by całkowicie usunąć z ciała to, co oddziela człowieka od zwierzęcia i pozwala odróżnić dobro, zło i umiar. Dzięki autorowi "Gomorry" poznamy tajniki wytwarzania śniegu, cracku i innych rodzajów kokainy, poznamy też metody jej fałszowania, od dodawania amfetaminy, po "wzbogacanie" kofeiną, lidokainą, efedryną, mąką, laktozą czy mocznikiem. Opuszczając Meksyk, przeniesiemy się do Kolumbii, gdzie, pomimo tego, że czas królów koki już dawno minął, nadal produkuje się około 60% światowej kokainy. Wraz z upadkiem karteli z Medelin i Cali, nastąpił rozwój meksykańskich organizacji, które przejęły zarówno rynek, szlaki przerzutowe, jak i kolumbijskie uprawy.

Na zdjęciu: ulice Ciudad Juarez, jedna z ofiar brutalnej wojny narkotykowej w Meksyku

/ 10Nasze pralnie

Obraz
© AFP

Saviano, lubujący się w patetycznych i pokrętnych metaforach, stwierdza, że Kolumbia reprezentuje matrycę przestępczej ekonomii, zaś jej przekształcenia pokazują całą zdolność przystosowawczą systemu, w którym nie zmienia się jedyna wartość: biały towar. Nie może być opowieści o tym kraju bez wspomnienia o Escobarze, wzorującym się na starym prawidle "plata o plomo", srebro albo ołów. Na tej zasadzie zbudował swoje imperium - albo jedno, albo drugie zawsze przekonywało kontrahentów. Po niedługim czasie od jej wdrażania, rząd w Medelin był już silniejszy i bogatszy, niż ten w Bogocie. I to o tyle bogatszy, że Escobar deklarował, iż spłaci cały dług publiczny Kolumbii. Zrozumiał to, co pojmują jego następcy we wszystkich częściach świata: nie ma sensu rzucać wyzwania oficjalnej władzy, wystarczy ją wykorzystać, osłabić i zmanipulować, kupując sobie święty spokój. Po co zabijać prezydentów, skoro można nabyć głosy, by wybrać kogoś mile widzianego?

A pieniądze zawsze się znajdą. Jak pisze Saviano, nie istnieje na świecie rynek, który przynosiłby większe zyski, niż kokaina - wielokrotnie przewyższają one te czerpane z ropy naftowej. Narkotyk stanowi mocną, uniwersalną odpowiedź na potrzebę płynności finansowej. Ponad 97% wpływów z narkobiznesu w Kolumbii jest pranych w obrocie bankowym nie w egzotycznych rajach podatkowych, a w Stanach Zjednoczonych i Europie.Podążając szlakiem narkobiznesu i prania brudnych pieniędzy, autor "Zero zero zero" zdał sobie sprawę, że kokaina stanowi oś, wokół której wszystko się kręci.

Na zdjęciu: Pablo Escobar, jeden z najsłynniejszych mafiosów narkotykowych w historii

/ 10Biznesmeni od narkotyków

Obraz
© AFP

Upadek największych kolumbijskich karteli nie tylko wzmocnił Meksykanów, ale i doprowadził do tego, że obecnie najlepszą cenę za kolumbijską kokainę oferują nieprzewidywalni i brutalni członkowie AUC i FARC, zaciekli wrogowie zjednoczeni produkcją i hurtową sprzedażą narkotyku.

Wspomnieć należy tu również o kolejnym graczu, pochodzących z Włoch Kalabryjczykach obawiających się meksykańskiej ekspansji. I oni wiele ugrali na osłabieniu Kolumbii, z tym, że Meksyk był szybszy i bardziej efektywny w podporządkowaniu małych, zatomizowanych karteli. Kalabryjczycy przespali swoją szansę, więc pozostają im obawy o sytuację na Starym Kontynencie. Powoli zaczynają wkraczać tu północnoamerykańskie organizacje. Część włoskich capo preferuje modele czysto biznesowe, tworząc profesjonalne, kokainowe spółki joint venture zdolne zintensyfikować kontakty i siłę przetargową. Daleko skuteczniejsze od pojedynczych, skłóconych klanów. Biznesmeni i menadżerowie są właścicielami potężnych statków i samolotów wykorzystywanych do transportu narkotyków, stosują nowoczesne techniki negocjacyjne, są doskonale zorganizowani i jak ognia unikają polityki i przemocy. Zdają sobie sprawę, że napływ Latynosów zaburzy dotychczasowy porządek, ale nie do końca wiedzą, jak mu zapobiec.

Na zdjęciu: aresztowanie jednego z członków słynnej włoskiej mafii Kamorry

/ 10Afryka rośnie w siłę

Obraz
© AFP

Konkurencji zza oceanu nie boi się na razie mafia rosyjska, mająca własne bolączki. Zahartowani podczas stalinowskich represji, w epoce komunizmu pracowali ramię w ramię z elitą, wywierając coraz większy wpływ na aparat państwowy. Podczas rządów Breżniewa utworzyli czarny rynek, zaś po upadku ZSRR gorliwie wypełnili pustkę, jaka powstała na pogorzelisku dawnego imperium.Dziś też całkiem nieźle radzą sobie w nowych czasach, łącząc wpływy polityczne z przejmowaniem kontroli nad sektorem energetycznym i bankowym . Przy okazji stają się bogami wojny i kontrolują dostawy broni do krajów ogarniętych konfliktami (że o samym inicjowaniu owych konfliktów nie wspomnę). Mają pole do popisu, bowiem o ile przed okresem przejściowym ZSRR odgrywał marginalną rolę w łańcuchu dystrybucji i konsumpcji narkotyków, tak obecnie popyt w Rosji nieustannie wzrasta. "Zero zero zero" to również opowieść o afrykańskim narkobiznesie, gdzie nigeryjska mafia zainstalowała się w praktycznie każdej stolicy Czarnego Kontynentu,
powoli przygotowując się do ekspansji w inne rejony świata.

Saviano podkreśla, że nowe kartele posuwają się do okrucieństwa, przekazując wiadomości za jego pośrednictwem, zaś starsze stosują okrucieństwo wtedy, gdy jest to konieczne. Na razie wygrywają te pierwsze, charakteryzujące się bardziej elastycznymi strukturami, szybkością realizacji, obeznaniem z techniką, ostentacją w masakrach, barokowym upodobaniu do destrukcyjnego marnotrawstwa i furią, wobec której bledną poprzednicy.

Na zdjęciu: pogrzeb jednego z szefów rosyjskiej mafii, Wiaczesława Iwankowa, pseudonim "Japończyk"

10 / 10Patronat CIA

Obraz
© AFP

Przyjrzenie się narkobiznesowi to dla Saviano sposobność na poznanie więzów między racjonalnością zła i pieniędzy. Tam, gdzie są te dwa komponenty, znajdzie się i trzeci z nich - polityka. Wędrówka po tym świecie, jak napisałem, rozpoczęła się dla Saviano na grobie Kikiego Camareny. W listopadzie 2013 roku, trzech agentów federalnych wyjawiło, że Centralna Agencja Wywiadowcza uczestniczyła w porwaniu, torturowaniu i morderstwie członka DEA. Podobno za dużo wiedział o "patronacie" CIA nad przemytem narkotyków z Ameryki Łacińskiej do Meksyku, zorganizowanym by zdobyć pieniądze na finansowanie nikaraguańskich Contras. Myślę, że właśnie tam, gdzie spoczywają szczątki Camareny, dobitnie widać, jak wspomniane zło, pieniądze i polityka się przenikają.

Mirosław Szyłak-Szydłowski/WP.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]