Miłość do liter
Podobno w jego mediolańskim mieszkaniu znajdowało się około 50 tys. woluminów. "Podobno", bo profesor nigdy nie zgodził się na to, aby książki zostały przez jego asystentów skatalogowane. Możemy się jedynie domyślać, że wspomniana liczba nie jest przesadzona. Weźmy choćby opublikowane przez "La Repubblica" wideo, w którym przedzieramy się za Eco poprzez kolejne szpalery książek znajdujące się w jego apartamencie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Gromadzenie kolejnych tomów nie wynikało ze snobizmu czy inteligenckiego etosu. Kluczowy wydaje się raczej głód kolejnych treści i kolejne pytania, które nasuwają się same, jeżeli tylko nie boimy się myśleć. Sam Eco odniósł się w jednym ze swoim felietonów pisanych dla "L’Espresso" (tekst znajdziemy choćby w "Zapiskach na pudełku od zapałek" ) do częstych reakcji swoich gości, którzy widzą jego księgozbiór: "Gość wchodzi i mówi: "Ile książek! Przeczytał pan to wszystko?" Z początku uważałem, że te słowa są charakterystyczne dla osób słabo oswojonych z książkami, przywykłych do widoku półki z pięcioma kryminałami i zeszytową encyklopedią dla dzieci. Jednak doświadczenie nauczyło mnie, że słowa powyższe padają także z ust osób pozostających poza wszelkim podejrzeniem. Można by powiedzieć, że zawsze są to osoby, dla których półka to miejsce na książki przeczytane, a biblioteka domowa nie jest narzędziem pracy – ale to nie wszystko. Uważam, że na widok większej liczby książek ludzi ogarnia pragnienie wiedzy, tak więc nieuniknione jest pytanie, które wyraża niepokój i wyrzuty sumienia".