Zachodnia odwaga
Kreśląc obraz polskiej medycyny sprzed kilku dekad, autorka wielokrotnie podkreśla, że kluczową różnicą między naszym "podwórkiem" a zachodnimi standardami był brak odwagi i chęci do podejmowania ryzykownych operacji. "Polscy chirurdzy cofali się przed zawałami czy dużymi guzami, wychodząc z założenia, że nic nie można zrobić." W tym samym czasie Amerykanie nie stawiali krzyżyka na pacjencie po zawale czy z przerzutami, ale kładli go na stół operacyjny, "bo takim pacjentom nic już nie mogło zaszkodzić, a radykalne leczenie mogło uratować życie."
Jan Nielubowicz, współtwórca polskiej transplantologii, przebywając na praktyce w USA, był zdumiony działaniem tamtejszych lekarzy. "Operowano wszystko, przed czym cofały się polskie skalpele: żyły i tętnice, nadnercza, tarczyce i trzustki. Nie obawiano się krwawienia śródoperacyjnego, znieczulano perfekcyjnie (...). Jeśli trzeba było, operowano drugi albo i trzeci raz, podczas gdy w Europie powtórne 'otwieranie' pacjenta traktowano jak przyznanie się do błędu."