Dobro pacjenta ważniejsze od lekarza
Dla wielu największym symbolem polskiej transplantologi jest niewątpliwie Zbigniew Religa. Autor pierwszej udanej transplantacji serca w Polsce, która miała miejsce 5 listopada 1985 roku. I chociaż pacjent umarł kilka dni po operacji, to Religa nie stał się drugim Mollem. Nikt mu nie zarzucał eksperymentowania na ludziach i przeprowadzania zabiegów z góry skazanych na porażkę.
Wręcz przeciwnie, Religa był doceniany i podziwiany. Doskonały chirurg miał bowiem świadomość potęgi PR-u i kiedy jego pacjent zaczął pod koniec czwartej doby po operacji regularnie tracić krew, Religa nie zamiótł tego pod dywan, ale zgłosił się do mediów. Poprosił, by żona współpracownika nadała w Radiu Katowice informację o pierwszym od lat przeszczepieniu serca, i że pacjent potrzebuje krwi do transfuzji. Dla Religi nie było ważne, że cała Polska dowie się o jego porażce, jeżeli pacjent wkrótce umrze. Liczyło się tylko dobro pacjenta, który miał jeszcze cień szansy. Ostatecznie biorca serca nie przeżył, jednak Religa zyskał przychylność mediów. Był przedstawiany jako odważny wizjoner, pierwszy transplantolog wysokiego formatu w tej części Europy. Co najważniejsze, Religa nie potraktował tej historii jako porażki, ale wyciągnął odpowiednie wnioski i nadal robił to, w czym był najlepszy.
Jakub Zagalski/ksiazki.wp.pl
W tekście wykorzystano fragmenty książki ''Serce pasowało. Opowieść o polskiej transplantologii'' Anny Matei, wydanej przez Wydawnictwo Czarne.