Największy ośrodek wołyńskiej samoobrony
Obóz Przebraże
Jeden z ocalałych z ludobójstwa na Wołyniu mówił, że kiedy na skraju lasu pojawiali się banderowcy, człowiek modlił się o kulę, byle tylko nie dostać się w ręce katów. Ci, który ocaleli, szukali azylu we wsiach, których Ukraińcy jeszcze nie zrównali z ziemią. Wsiach mających na tyle dobrze rozwiniętą samoobronę, że bojówki UPA nie zawracały sobie na razie nimi głowy, zajmując się tym, co potrafią najlepiej - mordowaniem ludności cywilnej. Jedną z takich wsi było Przebraże, zamienione przez Polaków w obóz warowny, którego nie zdobyto nawet podczas ataku sotni UPA liczących w sumie sześć tysięcy banderowców.
Jeden z ocalałych z ludobójstwa na Wołyniu mówił, że kiedy na skraju lasu pojawiali się banderowcy, człowiek modlił się o kulę, byle tylko nie dostać się w ręce katów. Ci, który ocaleli, szukali azylu we wsiach, których Ukraińcy jeszcze nie zrównali z ziemią. Wsiach mających na tyle dobrze rozwiniętą samoobronę, że bojówki UPA nie zawracały sobie na razie nimi głowy, zajmując się tym, co potrafią najlepiej - mordowaniem ludności cywilnej. Jedną z takich wsi było Przebraże, zamienione przez Polaków w obóz warowny, którego nie zdobyto nawet podczas ataku sotni UPA liczących w sumie sześć tysięcy banderowców.
W książce Marka A. Koprowskiego "Wołyń. Wspomnienia ocalałych" zgromadzono relacje mówiące o katordze okupacji sowieckiej i niemieckiej oraz piekle ukraińskich rzezi. Ale także o życiu na Wołyniu przed II wojną światową, o świecie, który przestał istnieć.