Zwykła sekta?
Z pracy Wrighta wyłania się koszmarny obraz zniewolenia i całkowitego, sekciarskiego podporządkowania. Schemat jest prosty i sformułowany już w 1955 roku przez samego Hubbarda (który, na wszelki wypadek, obstawał przy tym, że opracował go Beria): na początku należy podważyć zdolność człowieka do działania i ufania samemu sobie. Potem trzeba zniszczyć jego przywiązanie do rodziny, rozbijając wzajemne zależności ekonomiczne. Przy okazji warto umniejszyć wartość małżeństwa, a wychowanie dzieci powierzyć grupie. W efekcie, zniszczone zostają wszelkie więzy emocjonalne odczuwane przez człowieka - pozostaje tylko Kościół, który chętnie przygarnie taką wyalienowaną, socjopatyczną jednostkę.
System wierzeń może przynosić ludziom pozytywne efekty i zmieniać ich życie na lepsze. Wielu scjentologów przyznaje, że zgłębienie zagadnień religijnych dużo im dało - wierzyli w to, co uznali za stosowne i nikomu nic do tego. Należy jednak odróżnić celowość i wybór swojej wiary od wykorzystywania, prania mózgu, zniewolenia i tuszowania łamania praw człowieka. W przypadku Kościoła scjentologów granice te są bardzo zatarte.
Mirosław Szyłak-Szydłowski/książki.wp.pl