Pranie mózgu
Jakakolwiek krytyka wobec organizacji lub chęć wyjścia z niej skutkuje uruchomieniem skomplikowanej procedury. Opiekun niepokornego rozpoczyna wyszukiwanie jego "przestępstw" wobec grupy - należą do nich czyny sprzeczne z kodeksem moralnym oraz wykroczenia, do których winowajca nie chce się przyznać. Tylko wykroczenie może być powodem, dla którego ktoś opuszcza Kościół - wszak nikt niewinny i będący przy zdrowych zmysłach nie pragnął odejść z raju na ziemi. Wszystko zresztą ma miejsce w podświadomości: osoba destrukcyjna samoistnie separuje się od innych, by chronić grupę przed samym sobą. Wystarczy jedynie ją wyleczyć, zrazu stosując sprawdzian bezpieczeństwa - tu ofiarę traktuje się wymyślnym urządzeniem, e-metrem, do poszukiwania niepożądanych myśli. Padają przy tym rozliczne pytania stanowiące rachunek sumienia. Kiedy wątpiący uzna swoje przewinienia, scjentologia wygrywa, zaś syn marnotrawny wraca na łono Kościoła. W przeciwnym wypadku należy kontynuować terapię w jednym z obozów rehabilitacyjnych.
Podczas "nalotu" FBI odkryto w siedzibie Kościoła kompleks podziemnych boksów, w których gnieździło się sto dwadzieścia osób. Gdyby komukolwiek udałoby się ich przesłuchać dowiedziałby się zapewne, że zasłużyli na karę, zaś przewidziany dla nich program pracy i nauki przyniesie duchowe korzyści.