S jak Stara baśń
Podobno Józef Ignacy Kraszewski był jednym z najpłodniejszych pisarzy świata. Ilość powieści, które wyszły spod jego pióra, jest znana chyba tylko tym, którzy piszą o nim doktoraty. A i tak pamięta się tylko o Starej baśni, która jest dziś lekturą naprawdę trudną do przełknięcia. Ale nic to w porównaniu z próbą obejrzenia ekranizacji, kolejnej polskiej superprodukcji, jak zwykle z Biskupinem w roli głównej. O tyle jest to przykre, że wyzierający spod tej niemożliwości scenariusz został w miarę dobrze przycięty. Zawiodło wszystko pozostałe.