Trwa ładowanie...
recenzja
20-02-2012 09:43

Najgorętszy tekst sezonu

Najgorętszy tekst sezonuŹródło: Inne
d17vgqo
d17vgqo

Teatr w moim mieście gra właśnie Boga mordu. W kinie „Rzeź” Romana Polańskiego. W księgarni – tekst sztuki, w tym sezonie znanej każdemu lepiej od * Makbeta, a może nawet lepiej od * Królewny Śnieżki. Jeśli nawet potencjalny czytelnik nie widział jeszcze tej mieszczańskiej psychodramy w kinie ani w teatrze, to nie uciekł pewnie przed recenzją, a z jakichś tajemniczych powodów ten akurat utwór wyjątkowo skłania recenzentów do streszczania zdarzeń, scena po scenie. A zatem wiem, czego dziś robić nie muszę. Nie będę niczego streszczać, bo przecież wszyscy znamy opowieść o czwórce rodziców, chomiku i złamanych zębach, która właśnie triumfalnie podbija świat.

Czytając tę sztukę, niewątpliwie bardziej przekonującą w paryskich, niż w nowojorskich albo warszawskich realiach, mimo wszystko trochę Francuzom zazdrościłam. Bohaterowie tak bardzo chcieli być comme il faut, wydać się nadzwyczajnie kulturalnymi, nowoczesnymi i znacznie bardziej wyrafinowanymi, niż byli naprawdę, że…prawie mogło im się udać. Nasz, swojski model negocjacji mieściłby się pewnie gdzieś między wizytą mamy z dyktafonem a najściem taty ze szwagrem, oczywiście w domu rodziców tego chłopca, który nadal ma zęby w komplecie.

Naczytawszy się wcześniej recenzenckich tekstów o opadaniu masek, życiu na pokaz, kreowaniu modnych, pustych w środku obrazów samych siebie – ludzi sukcesu, ludzi władzy, zaangażowanych intelektualistek, subtelnych artystek, wgryzałam sie w tekst, który okazał się też dramatem o tęsknocie za widownią, której można pokazać spektakl autokreacji. Cóż po poczuciu bycia niezastąpionym, jeśli nieustannie dzwoniącą komórkę słyszy tylko własna żona? Cóż po designerskich wnętrzach i starannie dobranych albumach na stoliku, jeśli nie ma komu ich podziwiać? Kiedy gospodarze widzą w drzwiach swego mieszkania parę żywych, podobnych sobie ludzi, to, bez względu na powód wizyty, rzucają się na nich zachłannie. Przybyła publiczność! I rozpoczynają się dwa spektakle, grane jednocześnie, z pełną intensywnością, trzeba wykorzystać każdą minutę.

Ten tekst sceniczny, gdy ma się w ręku karetę aktorskich asów, moim zdaniem prosi się bardziej o ekran, niż o deski teatru. Wiem, kino to teraz efektowny spektakl, a nie cztery gadające głowy i wazon żółtych tulipanów. Ale opadanie masek chciałoby się zobaczyć z bliska, z bardzo bliska. A więc, czytelniku, zapraszam do wyreżyserowania Boga mordu we własnej wyobraźni. Obsadź swoich faworytów i zagraj to jeszcze raz. Sam.

d17vgqo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d17vgqo

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj