Być celebrytką w Polsce
WP.PL: Nieważne jak mówią, ważne by mówili - niektórzy to wykorzystują.
Monika Richardson: Trudno by mi było to wykorzystać, bo na razie całe to medialne zamieszanie wyrządziło bardzo dużo krzywdy mnie i moim najbliższym. Poza tym częstotliwość pojawiania się w tabloidach ma się nijak do mojej kariery zawodowej. Mam nadzieję, że teraz na niej będę mogła się skupić.
WP.PL: Jak Monika Richardson, po tym wszystkim, co się wydarzyło, czuje się jako celebrytka?
Monika Richardson: Stałam się celebrytką właściwie z dnia na dzień, w 2008 roku, kiedy wzięłam udział w "Tańcu z gwiazdami". Cóż, przynajmniej miałam czas przyzwyczaić się do tego, że jeżdżą za mną, że każda moja wypowiedź jest przeinaczana, każdy ruch krytykowany na sto sposobów. Nie mogę żyć przejmując się tym, bo bym już dawno oszalała. Do pewnego stopnia trzeba to lekceważyć, a jeszcze lepiej móc żyć w uczciwości wobec samego siebie. Mnie się to do tej pory udaje.
WP.PL: A nad czym Pani obecnie pracuje? Powstaje może jakaś nowa książka?
Monika Richardson: Tak, powstaje, ale chyba jej nie opublikuję. Nosi tytuł "Przygody Cioci Samo Zło" (śmiech).