Media przekroczyły normy przyzwoitości
Monika Richardson: Chcę być dziennikarką, chcę, żeby mój głos był słyszany i chcę, żeby pytano mnie o zdanie. Może nie w każdej sprawie, ale w tych sprawach, które mnie poruszają i są dla mnie ważne. Ponieważ tak jest, muszę się godzić na różnego rodzaju manipulacje i nadużycia. Do pewnego momentu oczywiście.
Akurat w sprawie mojego związku rzecz przekroczyła jakiekolwiek normy przyzwoitości i musieliśmy zwrócić się o pomoc do kancelarii prawnej. Nigdy nie dawałam przyzwolenia na tworzenie serialu medialnego na nasz temat i na żywienie się wzajemne kolejnymi bzdurami publikowanymi przez media - niepotwierdzonymi, nieautoryzowanymi, które nie miały nic wspólnego z prawdą.
Wydaje mi się oczywiste, że musieliśmy powstrzymać lawinę tych tekstów, co się stało. Natomiast nie mam złudzeń co do tego, że ta książka nie będzie interpretowana jako forma rozliczenia z przeszłością. Nie jest, ale niczego już nie mogę w tej sprawie zrobić. Tak wyszło. Być może dzięki temu lepiej się sprzeda.