Związek z Zamachowskim i medialna wrzawa
WP.PL: Cała ta medialna wrzawa, która rozpętała się wokół Pani związku ze Zbigniewem Zamachowskim, wszystkie te oskarżenia skierowane pod Pani adresem, odsądzanie od czci i wiary - nie brakuje Pani sił na walkę?
Monika Richardson: To nie ma żadnego znaczenia, czy ja mam dosyć czy nie. Ta lawina musi się przetoczyć, wszyscy zainteresowani muszą rzucić we mnie kamieniem, ja muszę się podnieść i iść dalej. Tak to wygląda. Nie da się ominąć tego procesu. Poza tym, właściwie dzięki temu co się wydarzyło, dokonałam weryfikacji znajomych i przyjaciół.
Z dnia na dzień okazało się kto schował głowę w piasek, a kto zadzwonił ze słowami otuchy. Teraz to doceniam, bo okazało się, że mam silną grupę wsparcia, z czego nie zdawałam sobie do tej pory sprawy. Dlatego nie mam pretensji do świata.
Ja tylko jestem uczulona na hipokryzję. Ona tak strasznie wsiąkła w naszą kulturę, że ludzie już nawet nie nazywają jej hipokryzją, tylko normalnością. Urodziłam się z brakiem genu obłudy, a mówienie prawdy między oczy nie przysparza przyjaciół. Niestety inaczej nie umiem.