Osobliwe sojusze
Na zdjęciu: Protesty środowiska LGBT przed świątynią Salt Lake
Dla mormońskich fundamentalistów świat powstał raptem 7000 lat temu, zaś człowiek nigdy nie stanął na Księżycu. Kazirodztwo nie jest tu niczym zdrożnym, oczyszcza bowiem krew rodową. Wszelkie wynikłe z tego procederu poronienia czy choroby genetyczne są winą kobiet i karą za ich grzechy. Walka z poligamią i pedofilią traktowana jest jako prześladowania religijne. Co ciekawe, po stronie FLDS stanęły swego czasu nawet organizacje walczące o prawa osób homoseksualnych. Było to o tyle osobliwe, że według fundamentalistów homoseksualizm jest grzechem ciężkim, za który należy karać śmiercią.
Środowiska LGBT postanowiły przymknąć na to oko nie chcąc dopuścić, by rząd ingerował w to, co dzieje się za drzwiami sypialni. Po drugiej stronie barykady utworzył się nie mniej ciekawy sojusz. Obok siebie stanęli hierarchowie skrajnie szowinistycznego kościoła LDS i radykalne feministki. Było to o tyle intrygujące, że mormonki domagające się swoich praw narażone były na ekskomunikę, co jednak również niespecjalnie feministkom przeszkadzało.