Mordował kochanków i masakrował zwłoki kobiet. Śledztwo do dziś budzi kontrowersje

Bez Potwora z Florencji (jak nazwały go media) nie byłoby Hannibala Lectera. Autor "Milczenia owiec" inspirował się zbrodniczą działalnością seryjnego mordercy z Włoch, który stał się celem największej obławy we współczesnej historii tego kraju. I choć od pierwszego morderstwa minęło ponad pół wieku, a sąd wydał wyrok skazujący, to wiele wskazuje na to, że prawdziwego Potwora nigdy nie udało się złapać.

Pietro Pacciani został skazany w 1994 r. na cztery dożywocia za zbrodnie Potwora z Florencji. Dwa lata później sąd apelacyjny go uniewinnił (zmarł w 1998 r. przed rozpoczęciem kolejnego zaplanowanego procesu)Pietro Pacciani został skazany w 1994 r. na cztery dożywocia za zbrodnie Potwora z Florencji. Dwa lata później sąd apelacyjny go uniewinnił (zmarł w 1998 r. przed rozpoczęciem kolejnego zaplanowanego procesu)
Źródło zdjęć: © domena publiczna
oprac.  WKZ

Dzięki uprzejmości wyd. Czarne publikujemy fragment książki "Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy" Douglasa Prestona i Maria Speziego (tłum. Kaja Gucio).

W latach 1974–1985 siedem par, łącznie czternaście osób, zamordowano w chwili, gdy uprawiały seks w samochodach zaparkowanych pośród otaczających Florencję wzgórz. Zapoczątkowało to najdłuższe i najdroższe dochodzenie kryminalne w historii Włoch. Podczas śledztwa o udział w zbrodniach podejrzewano blisko sto tysięcy mężczyzn, zatrzymano zaś kilkunastu, z czego większość trzeba było jednak zwolnić z aresztu po tym, jak Potwór zaatakował ponownie.

Plotki i fałszywe oskarżenia zrujnowały życie wielu osobom. Całe pokolenie florentczyków, którzy dorastali w czasie, gdy dochodziło do zabójstw, twierdzi, że wszystko to odcisnęło piętno na mieście i ich życiu. (...)

Była to najdłuższa obława we współczesnej włoskiej historii, jednak Potwora z Florencji nie udało się dotąd odnaleźć. W 2000 roku, kiedy przyjechałem do Włoch, sprawy nadal nie rozwiązano, a Potwór wciąż pozostawał na wolności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nuda latem? Audiobooki to najlepsze rozwiązanie

(…)

Ranek 7 czerwca 1981 roku był pogodny. (...) Mario Spezi, od kilku lat reporter dziennika "La Nazione", siedział za biurkiem w redakcji, palił papierosa i czytał gazetę. W pewnej chwili podszedł do niego dziennikarz z działu kryminalnego, który od dwudziestu lat pisał o mafii, żywa legenda. (...)

Czas płynął leniwie, a on od wielu tygodni już się tak nie nudził. Być może właśnie dlatego obudził się w nim nieokreślony niepokój, doskonale znany dziennikarzom śledczym – przeczucie, że lada moment coś się wydarzy, a on się tym zajmie. Dlatego też wsiadł do citroëna i pojechał na komendę. (...) Przeskakując po dwa stopnie naraz, Spezi dotarł do gabinetu szefa oddziału dochodzeniowo-śledczego. Zza otwartych drzwi dobiegał donośny, skrzekliwy głos Maurizia Cimmina. Echo niosło się po korytarzu, a Spezi poczuł, że ogarnia go groza. Coś naprawdę się stało.

Carmela De Nuccio i Giovanni Foggi zostali zamordowani 6 czerwca 1981 r.
Carmela De Nuccio i Giovanni Foggi zostali zamordowani 6 czerwca 1981 r. © domena publiczna

Reporter przystanął na progu. Szef oddziału, bez marynarki, w przepoconej koszuli, siedział za biurkiem, przytrzymując słuchawkę telefonu między brodą a barkiem. W tle trzeszczało policyjne radio – kilku policjantów prowadziło rozmowy i przeklinało w rodzimych dialektach. Cimmino zauważył Speziego stojącego w drzwiach.

– Chryste, Mario, ty już tutaj? – rzucił nerwowo. – Nie ciśnij mnie, wiem tylko, że to dwie osoby.

Spezi postanowił udać, że rozumie, o czym mowa.

– Jasne. Nie będę ci teraz zawracał głowy. Powiedz mi tylko, gdzie są.

– Przy via dell’Arrigo, nie mam pojęcia, co to za zadupie… Pewnie gdzieś w Scandicci.

Reporter pędem zbiegł po schodach i z automatu na parterze zadzwonił do naczelnego. (...)

– Jedź tam jak najszybciej – polecił mu naczelny. – Zaraz przyślemy fotografa.

Spezi wyszedł z komendy i pognał przez wyludnione średniowieczne uliczki w stronę florenckich wzgórz. (...)

Spezi zauważył auto dowódcy karabinierów i przystanął obok. Na razie wszędzie panował spokój: Cimmino i jego ludzie jeszcze nie dotarli, podobnie jak patolog i cała reszta sił policyjnych. Karabinier, który strzegł miejsca zbrodni, znał Speziego i pozwolił mu przejść, więc reporter minął go, pozdrawiając skinieniem głowy.(...) Tuż za drzewem zobaczył miejsce zbrodni, wówczas jeszcze nieodgrodzone ani niezabezpieczone w żaden inny sposób.

Pietro Pacciani i jeden z portretów pamięciowych przedstawiających Potwora z Florencji
Pietro Pacciani i jeden z portretów pamięciowych przedstawiających Potwora z Florencji © domena publiczna

Ta scena na zawsze wryła mu się w pamięć. (...) Na fotelu kierowcy siedział młody mężczyzna – wydawało się, że śpi z głową opartą o boczną szybę, z zamkniętymi oczami i spokojną, niewzruszoną twarzą. Tylko niewielki czarny ślad na jego skroni, od którego można było przeprowadzić linię prosto do otworu widniejącego w pokrytym pajęczyną pęknięć oknie, wskazywał, że doszło tu do zbrodni.

Na ziemi w trawie leżała słomkowa torebka, otwarta i wywrócona spodem do góry, jak gdyby ktoś w niej grzebał, a potem ją wyrzucił. Rozległ się szelest kroków i na miejscu pojawił się karabinier.

– A kobieta? – zapytał Spezi.

Policjant skinieniem głowy wskazał za samochód. Ciało dziewczyny leżało w pewnej odległości, u stóp małego nasypu, wśród polnych kwiatów. Ona także została zastrzelona – leżała na wznak, naga, nie licząc złotego łańcuszka na szyi, który wpadł pomiędzy jej rozchylone usta. Niebieskie oczy były otwarte i zdawały się wpatrywać w Speziego ze zdziwieniem. Wszystko było nienaturalnie ułożone, nieruchome, bez jakichkolwiek oznak walki czy chaosu – niczym w muzealnej dioramie. Jednak pewien element budził wyjątkową grozę: w zwłokach brakowało całego obszaru wzgórka łonowego.

Spezi odwrócił się i popatrzył na karabiniera. Ten bez słów zrozumiał malujące się we wzroku dziennikarza pytanie.

– W nocy… Przyszły zwierzęta… A potem słońce dokonało reszty.

(...) Ktoś musiał zaskoczyć tę dwójkę, gdy kochali się w samochodzie – pewnie przyjechali tu wieczorem, po wizycie w dyskotece Anastasia, popularnym wśród nastolatków lokalu położonym u stóp wzgórza. (Policja później potwierdzi, że tak właśnie było). Tej nocy księżyc był w nowiu. Zabójca zakradł się do ofiar po ciemku, bezgłośnie, być może przez jakiś czas przyglądał się, jak się kochają, a potem zaatakował znienacka. Takie zabójstwo wiązało się z niewielkim ryzykiem, było wyjątkowo tchórzliwe – zastrzelić dwie osoby uwięzione w ciasnym wnętrzu samochodu, z bliskiej odległości, w chwili, gdy zupełnie nie zdawały sobie sprawy z tego, co dzieje się dookoła.

Pierwszy strzał oddano do mężczyzny, przez szybę, a ofiara zapewne nawet nie zdążyła się zorientować, co się stało. Zabójstwo dziewczyny było okrutniejsze, bo ta z całą pewnością wiedziała już, co ją czeka. Morderca odciągnął ciało od samochodu – Spezi zauważył ślady na trawie – i zostawił je przy nasypie.

(…)

wyd. Czarne, 2023
wyd. Czarne, 2023 © Materiały prasowe

(...) Byli zaręczeni, planowali się pobrać. Zwłoki znalazł o wpół do jedenastej policjant, który tego dnia akurat nie pracował i wybrał się na przechadzkę. Do zabójstwa doszło tuż przed północą – świadek, rolnik, który mieszkał po drugiej stronie drogi, słyszał wtedy piosenkę "Imagine" Johna Lennona dobiegającą z samochodu stojącego na polu. Utwór urwał się nagle, w połowie. Rolnik nie usłyszał natomiast strzałów. Oddano je z pistoletu kaliber dwadzieścia dwa, o czym świadczyły znalezione na miejscu zbrodni łuski – amunicja winchester, seria H. Cimmino dodał, że żadna z ofiar nie miała kryminalnej kartoteki ani żadnych wrogów, nie licząc mężczyzny, którego Carmela rzuciła, kiedy zaczęła się spotykać z Giovannim.

– Coś potwornego – powiedział Spezi. – Pierwszy raz w życiu widzę coś podobnego… A jeszcze te zwierzęta…

– Jakie zwierzęta? – przerwał mu Cimmino.

– Te, które przyszły w nocy. Cała ta jatka… między nogami tej dziewczyny.

Cimmino spojrzał na dziennikarza.

– Jakie zwierzęta! To robota mordercy.

Spezi znów poczuł ucisk w żołądku.

– Mordercy? A co on jej zrobił? Czymś ją tam dźgnął?

Komisarz Cimmino odpowiedział mu rzeczowym tonem, być może próbując w ten sposób bronić się przed grozą sytuacji.

– Niczym jej nie dźgnął. Po prostu wyciął jej pochwę… I ją zabrał.

Spezi nie od razu zrozumiał.

– Zabrał pochwę? Ale dokąd?

Gdy tylko zadał to pytanie, uzmysłowił sobie, jak głupio zabrzmiało.

– Po prostu już jej tam nie ma. Zabrał ją ze sobą.

(...)

Powyższy fragment pochodzi z książki "Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy" Douglasa Prestona i Maria Speziego (tłum. Kaja Gucio), która ukazała się nakładem wyd. Czarne.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie""Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]