Miejsce 2 - Batman: Mroczny Rycerz (2008)
Skończone arcydzieło kina komercyjnego. Batman w interpretacji Nolana przestaje być facetem przebierającym się w obcisły strój, by stać się postacią niemal szekspirowską, przepełnioną bólem i powinnością. Po tym, co z tym bohaterem zrobił Joel Schumacher jest to prawdziwe wskrzeszenie mitu, nowe, świeże spojrzenie na jedną z najlepszych postaci komiksowych wszech czasów. Ale co jeszcze ważniejsze, Nolan wyzwala się w tym filmie spod dyktatu Tima Burtona. Pokazuje, że można tego bohatera potraktować poważnie: bez cudzysłowów groteski, przerysowanego aktorstwa i umowności scenografii.
Wszystko w tym filmie zachwyca: skomplikowana intryga, której zwroty zaskakują widza za każdym razem; psychologia postaci, które przestały być tylko komiksowymi skrótami odwołującymi się do jednej, wyolbrzymionej cechy, a stały się prawdziwymi, pełnowymiarowymi istotami ludzkimi, które myślą, czują i działają; rozmach realizacyjny, dzięki któremu oglądamy i wielkie wybuchy, i niesamowite gadżety Batmana, i doskonałe sceny walki, i oszałamiające sceny zbiorowe; a przede wszystkim skomplikowana problematyka moralna, która mimo oczywistego, popkulturowego uproszczenia wciąż potrafi poruszyć nawet wymagającego widza. Można wręcz odnieść wrażenie, że pierwszy Batman w reżyserii Nolana był tylko wymówką, by móc nakręcić drugą część.
Pozostaje też Mroczny Rycerz niesamowitym popisem aktorskim Heatha Ledgera. Jego pośmiertnym aktorskim arcydziełem, dzięki któremu, mimo niewielkiej liczby filmów, w których wystąpił, zapisze się na zawsze w historii amerykańskiego kina. Jego Joker jest Jokerem, na którego od zawsze czekali wszyscy fani tej postaci. Mrocznym, autentycznie szalonym, nieprzewidywalnym, genialnym psychopatą, którego powstrzymać może tylko ktoś równie pokręcony jak on - przebrany za nietoperza mroczny mściciel, kierujący się zapomnianym kodeksem wartości.