Celibat
Ktoś by powiedział, że życie w celibacie jest uwięzieniem. Tak, jeśli celibat będziemy traktować jako chroniczny brak okazji poparty pozytywnym aktem woli. Ktoś inny może będzie twierdził, że życie w małżeństwie, kiedy się drugiej osobie przysięgło miłość i uczciwość oraz że się jej nie opuści aż do śmierci, jest ograniczaniem własnej wolności. Tymczasem wierność w małżeństwie i celibacie, wsparta pozytywnym aktem wolnej woli, to jest dopiero wolność! W tym kontekście wszelka niewierność jawi się jako jakiś beznadziejny przymus fizyczny. Niewierność, w moim odczuciu, jest zawsze przegraną człowieka. Nie chcę was już dłużej mordować. Zastanówcie się tylko, czy jesteście wierni. Ja to pytanie zadaję sobie kilka razy w ciągu dnia, zawsze kiedy cień niewierności pada na mój pysk.
Kiedy jesienią zeszłego roku zdiagnozowano u mnie kolejną wznowę, byłem smutny, ale się jakoś potwornie nie załamałem. Pamięta się każdy moment po usłyszeniu takiej informacji. Wsiadam w Krakowie do jakiejś śmierdzącej taksówki i myślę: "Całkowicie zgadzam się z panowaniem Twojej woli. Wszystko jedno, czy to życie będzie trwało trzy, cztery miesiące czy pół roku". Trwa dłużej, niż wtedy sądziłem.