Nie ma zgody na nieczułość
Czy macie w sobie tyle siły, żeby zejść na dno swojego sumienia i wszystko bardzo dokładnie ponazywać? Czy był taki moment, że drugiego człowieka wdeptałem w ziemię? Czy był taki moment, że drugim człowiekiem pogardziłem, nawet kiedy mnie istotnie skrzywdził? Czy był taki moment, kiedy postąpiłem naprawdę podle? Czy był taki moment, kiedy byłem wezwany do czegoś szlachetnego i nie zrobiłem tego z czystego egoizmu, oportunizmu albo z jakichkolwiek innych powodów?
Nie ma zgody na nieczułość. Nie ma zgody na pogardzanie kimkolwiek, bez względu na to, kim ten ktoś jest. Nie ma zgody w duszpasterstwie na delikatność drwala, na okładanie innych maczugą po głowie. Ani przykazaniami, ani krzyżem, nawet w najlepszych intencjach, nie można nikogo chłostać. Obowiązkiem księdza jest być czytelnym znakiem, coś pokazywać, a nie pouczać. Mój ulubiony fragment Pisma Świętego brzmi: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili". Proszę pamiętać, że tam nie ma gwiazdki, przypisu: "chyba że jesteś inny, chyba że jesteś dziwny, chyba że jesteś inaczej myślący, chyba że cię po prostu nie lubię". Czy był taki moment, kiedy kimś pogardziłem?