Matactwa i dezinformacja
Jednym z warunków powodzenia makabrycznego przedsięwzięcia realizowanego przez królewskiego lekarza jest... współpraca policji. Gull korzysta z niej bez skrępowania, a bezkarność i kierowanie śledztwa na ślepe tory zapewnia mu fakt, że najwyższe funkcje w londyńskich strukturach organów ścigania pełnią prominentni masoni. Ze względu na rozgłos i zainteresowanie opinii publicznej, które towarzyszą morderstwom w Whitechapel, przywódcy loży starają się znaleźć odpowiedniego kozła ofiarnego. Ich wybór pada na Montague’a Johna Druitta, ale naciąganie faktów okazuje się nie dość przekonujące. Śledczy, którzy nie należą do "bractwa", są systematycznie okłamywani przez przełożonych. Ostatecznie ucisza się ich za pomocą szantażu.
Do szerzenia się psychozy strachu wśród mieszkańców Londynu, a jednocześnie do gmatwania tropów śledztwa walnie przyczynia się prasa brukowa. Na jej łamach pojawiają się najbardziej szalone spekulacje, skutecznie zaciemniające i zakłamujące obraz sprawy. Gazety publikują też domniemane listy od sprawcy, które zaczynają - z czasem coraz szerszym strumieniem - spływać do redakcji. Zdecydowana większość tych listów to fałszywki pisane przez różne osoby, które korzystając z okazji, próbują zaistnieć w świadomości społecznej. Być może część z listów pisali sami dziennikarze, chcący dodatkowo podgrzać atmosferę, a dzięki temu podnieść sprzedaż swoich gazet. Właśnie w tych listach pojawia się miano Kuby Rozpruwacza, które na stałe przylgnęło do zabójcy. Moore wskazuje, że przynajmniej jeden z listów mógł wyjść spod ręki rzeczywistego sprawcy mordów. To ten, do którego został dołączony... fragment ludzkiej nerki.