Ewa Jankowska (WP.pl): Czy to w ogóle możliwe, by nie stawiać pomnika takiej osobie jak Marek Edelman?
Violetta: Tak do końca nie jest to możliwe.
Magdalena: Historia z „odpomnikowaniem” wyglądała tak: Kiedy pierwszy raz pojechałam do Łodzi spotkałam się z Ireną Jaros, przyjaciółką Doktora, która przez 30 lat zajmowała się jego domem. Zdałam jej pytanie: – Pani Ireno, jak to było żyć z bohaterem? A ona odpowiedziała: – Skończcie już z tym bohaterem. To był normalny człowiek, który jadł, kochał i bawił się tak jak inni ludzie.
Violetta: Nawet bardziej niż normalny. To był człowiek z krwi i kości.
Magdalena: To stało się inspiracją przy dalszej pracy.
Violetta: Potem miałyśmy dużo kłopotów, ponieważ przy autoryzacji różnych wypowiedzi ludzie nam się wycofywali. Uważali, że za bardzo dotykamy życia prywatnego i takiej zwyczajnej codzienności Edelmana.
Magdalena: Że o bohaterze nie wolno pisać, że jadł kluseczki.