Manuskrypt Voynicha - najbardziej tajemnicza księga średniowiecza czy wielkie fałszerstwo?
Wojnicz tymczasem, skazany na zesłanie, uciekł z Syberii i, mając za cały majątek okulary i kamizelkę (sprzedał je w Hamburgu by kupić bilet trzeciej klasy na mały stateczek, wożący do Anglii owoce i warzywa), dotarł do Londynu bez grosza przy duszy, za to z karteczką z adresem Stiepniaka od niejakich Karaułowów z Irkucka; błąkał się tak po Commercial Street, dopóki nie spotkał jakiegoś rosyjskiego Żyda, który zaprowadził go do mieszkania Stiepniaka.
Tam właśnie zastał blondynkę, która wydała mu się dziwnie znajoma – zagadał ją, ona zaprzeczała, on się upierał.Zapytał w końcu: „Czy była pani kiedyś w Warszawie?” - „Tak, przejazdem do Rosji” - odparła. „I chodziła pani brzegiem Wisły pod Cytadelą?” - „Skąd pan wie?” - „A, bo ja panią widziałem przez okno celi!”. Niebawem się pobrali.