Strach przed samotnością i umieraniem
Z jednej strony pisze Pani o mamie emocjonalnie, z drugiej odnosi się wrażenie, jakby ten proces odchodzenia osoby bliskiej wcale nie był taki ciężki. Aż trudno w to uwierzyć.
Oczywiście, że jest ciężki, ale nie jest nie do zniesienia. Obecność przy człowieku, który odchodzi, to zaszczyt, a nie udręka. Ludzie często boją się tego momentu. Uciekają w pracę, brak czasu, brak umiejętności. Nie wszyscy. Wielu okazuje troskę, miłość, nie odchodzi. Jednak są ludzie skazani na samotność, która potrafi być wyjątkowo odczuwalna, kiedy leży się w szpitalnym łóżku. Dochodzi do tego jeszcze lęk.
Szpital powinien być miejscem, w którym człowiek czuje się bezpiecznie, ma pewność, że ktoś się nim zaopiekuje, przyniesie ulgę. A tak naprawdę boimy się go. Zwłaszcza, kiedy ktoś jest po 50-tce. Już wtedy odsuwany jest na boczny tor, jakby był już przegrany, a czas przyszły nie był dla niego przeznaczony. Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje z człowiekiem po 80. roku życia. Trzeba mieć niebywałe szczęście, żeby ktoś taką osobę potraktował ciepło.