Dorota Sumińska od wielu lat, jako lekarz weterynarii, psycholog zwierzęcy, a przede wszystkim gawędziarka-popularyzatorka buduje mosty pomiędzy ludźmi i zwierzętami. Tym razem postanowiła poszukać podobieństw w zachowaniu ludzi i zwierząt: zwyczajach godowych, działaniach społecznych, strategiach przetrwania, za punkt wyjścia biorąc te zachowania zwierząt, które wydają się nam dziwne, oryginalne, właściwe tylko pewnym gatunkom. Jednak, w określonym kontekście, zachowania te okazują się skutecznymi strategiami także dla gatunku ludzkiego, i nawet w mikroświatku Saskiej Kępy uważny obserwator napotkać może ich wielką rozmaitość. Autorka w pierwszym rozdziale swojej gawędy przywołuje nazwisko Desmonda Morrisa, klasyka-behawiorysty, autora, między innymi, Nagiej małpy. Bezwłose małpy, to, oczywiście, my – nie tylko ze względu na 98% wspólnych genów, ale także na zdumiewające zbieżności zachowań, adaptacji i strategii, które lokują nas pośród świata przyrody, a nie w opozycji do niej. Jeśli przyjąć,
oczywiście, że wszystkie żywe istoty nie są po prostu zasobnikami dla genów, które mutują w ten sposób, by korzystając z naszych ciał jak z wagoników metra, podróżowało się im ku przyszłości możliwie tanio, wygodnie i bezpiecznie.
Zwierz w łóżku sporo miejsca poświęca rytuałom godowym, raczej jednak społecznym i towarzyskim, niż sypialnianym. Więcej tam raczej ptaków przelotnych, chwilowo tylko zaobrączkowanych, a więc wszelakich perypetii narzeczeńskich i małżeńskich, opowiadanych w tonie kawiarnianych anegdot. Nie wystarczy jednak zrobienie wrażenia (pawi ogon, taniec godowy, feromony) na potencjalnej partnerce czy partnerze (a najlepiej też – mamusi). Warto jeszcze popracować nad trwałością związku i wychowaniem dzieci. Dorota Sumińska nie waha się przed odsłanianiem odrobiny własnej prywatności, a portretowani domownicy, dwu- i czworonożni ukazują wielką rozmaitość charakterów i charakterków. Obserwacje świata zwierząt skłaniają do refleksji nie tylko na tematy damsko-męskie, ale też i ogólniejszej natury – o konfliktach, wojnach, uzależnieniach, nierównościach, samotności. Niezbyt głębokich refleksji, co prawda, ilustrowanych bardzo kameralnymi opowiastkami.
Odnoszę wrażenie, że w Zwierzu w łóżku mosty pomiędzy zwierzętami i ludźmi nie pozostają w równowadze. Futrzaści i wielonożni bracia potraktowani zostali dość poważnie, nagie małpy, szczególnie te w krawatach – raczej farsowo. Całość skłania bardziej do uśmiechu, niż do głębszego zastanowienia, więc jednak wolę Desmonda Morrisa osobno – i osobno Magdalenę Samozwaniec.