Torba pełna tabletek
W rozdziale "Bilet w jedną stronę" wdowa po aktorze pisze o tym, że czarna torba, w której Kozłowski trzymał swoje tabletki, robiła się z czasem coraz cięższa: "Nie dlatego, że przestał je brać. Dlatego że kolejne dolegliwości mnożyły kolejne recepty. W moim odczuciu nosił tam ładunek, którego nie wytrzymałby i zdrowy organizm. Widok tych wszystkich pastylek przyprawiał o zawrót głowy".
Kowalska wspomina dalej: "Pod koniec życia Maciek przestał walczyć, poddał swoje ciało działaniu leków. Pamiętam grudniowy poranek na wsi, po powrocie z Wrocławia. Położył na stole nowy specjał o nazwie cyklonamina, który określiłam mianem cyklonu A i B. Krzyczałam, żeby to wyrzucił do kosza. Było jasne, że tego nie zrobi. Żeby potem nikt nie powiedział, że czegoś zaniedbał".