"Lucky Luke. Rywale z Painful Gulch": Sąsiedzkie porachunki [RECENZJA]
W "Rywalach z Painful Gulch" po raz kolejny możemy się przekonać, że nie ma takiego konfliktu, z którym Lucky Luke nie dałby sobie rady. Najważniejsze jest jednak, że obserwując poczynania dzielnego kowboja, możemy się doskonale bawić.
Jeszcze przed dotarciem do tytułowego miasteczka Lucky Luke (a my wraz z nim) ma przedsmak panującej tam atmosfery. W Painfil Gulch wyjaśnia się zaś, czemu wcześniej główny bohater dwukrotnie został zatrzymany w celu umożliwienia przestudiowania szczegółów jego wyglądu. Otóż mieszkający na pobliskich farmach przedstawiciele dwóch zwaśnionych klanów od dawna przy byle okazji do siebie strzelają, chociaż nikt nie pamięta co zapoczątkowało nienawiść między sąsiadami.
Przeciwnicy rozpoznają się zaś bez najmniejszego problemu po tym, że O’Timminsowie mają wielkie czerwone nosy, a O’Harowie ogromne odstające uszy (co doskonale widać na jak zwykle świetnych rysunkach Morrisa). Jedni i drudzy odznaczają się zaś wyjątkowo kiepskimi umiejętnościami strzeleckimi, co sprawia, że ofiar śmiertelnych nie ma, ale dotkliwe straty materialne ponoszą Bogu ducha winni mieszkańcy Painfil Gulch.
Oczywiście Lucky Luke podejmuje próbę przemówienia krewkimi sąsiadom do rozumu, ale początkowo nic z tego nie wychodzi. Ba, dzielny kowboj ma nawet zamiar wyjechać z miasteczka, zostawiając tę sprawę niezałatwioną! Kiedy jednak sam ucierpi wskutek waśni między O’Timminsami i O’Harami, nie zamierza tego puścić płazem.
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
Objecie stanowiska burmistrza będzie pierwszym krokiem głównego bohatera na drodze do zaprowadzenia porządku w Painfil Gulch, ale realizacja jego planu okaże się zadaniem znacznie trudniejszym, niż można się byłoby spodziewać. Cóż z tego, że nowemu burmistrzowi udaje się przekonać mieszkańców do współpracy, aby oba klany poczuły się najważniejsze w mieście, jeżeli zaciekłość ich członków musi znaleźć ujście przy byle pretekście. Inna sprawą jest, że świetnie się bawimy, kiedy obserwujemy przebieg zorganizowanych przez Lucky Luke’a konkursów, które są ustawione pod zwycięstwo O’Timminsów i O’Harów.
Kiedy pierwotny plan dzielnego kowboja spali na panewce, będzie on więc musiał zmienić taktykę. W tym przypadku doskonale rozumiemy przerażenie mieszkańców Painfil Gulch, którzy boją się, że za ryzykowne działania burmistrza ostatecznie konsekwencje poniosą właśnie oni.
I niewykluczone, że tak by się stało, jednak Lucky Luke nie tylko jest zdeterminowany w doprowadzeniu tej sprawy do końca, ale potrafi znaleźć zgoła niespodziewanych sojuszników w szeregach O’Timminsów i O’Harów! A szczęśliwe zakończenie tej historii staje się dla twórców okazją do przedstawienia czytelnikom kolejnych scenek, które mogą nas rozbawić do łez.