"Prewencyjne" zabójstwo
Zdarzały się też akcje "prewencyjne", które Wiśniewski po latach wspominał niechętnie. Na przykład tę, kiedy dostali zlecenie na pewną samotną kobietę, prostytutkę, która za pieniądze sypiała również z Niemcami - a mieszkała zaraz obok sklepu, w którym bywali członkowie 993/W, a także dowódca pułku i batalionu. - Przychodziła do sklepu, robiła zakupy, za dnia nie miała dużo zajęć i widziała wszystkich. Banaś bał się, że ona może przychodzić jako szpieg, może sypnąć. Dowódca pułku zdecydował, że trzeba ją zastrzelić... tak... prewencyjnie. No i myśmy to zrobili. Strzelał "Adrian" - opowiadał Wiśniewski.
Decyzję tłumaczył tym, że przecież była wojna. Nie chcieli jej werbować, bo nie była im "do niczego potrzebna".
- Nie było na nią żadnych doniesień, ale mogła stanowić zagrożenie. Za duże ryzyko - dodawał.- Jeśli się pomylisz, to zrobisz to ostatni raz. Miała pecha, bo za blisko mieszkała.