Lubieżna zakonnica lesbijka wywołała skandal. Ile prawdy jest w filmie "Benedetta"?
Sceny lesbijskiego seksu z udziałem katolickich zakonnic, seksualna zabawka wyrzeźbiona z figurki Matki Bożej, ból, tortury i opresja instytucjonalnego Kościoła. Tego typu treści można zobaczyć w nowym filmie "Benedetta" bazującym na prawdziwej historii opisanej w książkach. Co nie znaczy, że zgodnym z faktami i wolnym od specyficznego podejścia reżysera do chrześcijaństwa.
"Benedetta" weszła do polskich kin 7 stycznia i z miejsca wywołała burzę. Przed warszawskimi kinami organizowano protesty w formie wspólnej modlitwy różańcowej, do dystrybutora wysyłane są żądania wycofania filmu z obiegu. Do podobnych sytuacji dochodziło w USA i Holandii, a w Rosji czy Singapurze "Benedetta" w ogóle nie jest pokazywana ze względu na obrazoburcze dla chrześcijan treści.
Produkcja opowiada historię Benedetty Carlini, XVII-wiecznej zakonnicy katolickiej, mistyczki i rzekomej stygmatyczki, która zmarła w klasztornym odosobnieniu po 35 latach niewoli. W książce "Sexuality and the Sacred: Sources for Theological Reflection" ("Seksualność i świętość: Źródła refleksji teologicznej") pod redakcją Jamesa B. Nelsona przekonuje się, że siostra Benedetta została skazana na klasztorne więzienie po ujawnieniu jej homoseksualnego romansu z inną zakonnicą.
W rzeczywistości złamanie ślubów czystości przelało czarę goryczy, która napełniała się od dłuższego czasu. Benedetta była bowiem pod lupą papiestwa nie przez seksualne preferencje (o których nie było wiadomo aż do wyznania jej kochanki), ale przez mistyczne doznania, rzekome stygmaty i treści, które mogły świadczyć o rodzącej się herezji.
"Benedetta" - oficjalny zwiastun filmu Paula Verhoevena:
Benedetta twierdziła, że wchodził w nią anioł imieniem Splenditello i będąc pod jego kontrolą, zaciągała młodą zakonnicę Bartolomeę do łóżka. Wcześniej pokazywała krwawiące rany na dłoniach i czole, opowiadała o mistycznych wizjach z udziałem Jezusa i innych zjawiskach, które dla kontrreformacyjnego papiestwa były sygnałem alarmowym, że 30-letnia przeorysza buduje wokół siebie rodzaj kultu.
Verhoeven nie ukrywa, że scenariusz swojego filmu oparł na książce non-fiction "Immodest Acts: The Life of a Lesbian Nun in Renaissance Italy" ("Nieskromne czyny: Życie lesbijskiej zakonnicy w renesansowych Włoszech") Judith C. Brown z 1986 r. Początkowo skrypt wyszedł spod pióra Gerarda Soetemana, który współpracował z Verhoevenem przy kilku wcześniejszych filmach. Ale ostatecznie Soeteman wycofał się z tego projektu i skreślił swoje nazwisko ze scenariusza, do którego reżyser naniósł swoje poprawki. W mniemaniu pierwszego autora film stał się przez nie zbyt erotyczny.
W filmie rzeczywiście pojawiają się ostre lub niedwuznaczne ujęcia. Verhoeven pokazał sceny seksu z udziałem młodych zakonnic, a widok drewnianej figurki Maryi wyrzeźbionej na kształt penisa wzbudził sensację już po premierze zwiastuna "Benedetty". I o ile główny motyw siostry-mistyczki-lesbijki reżyser zaczerpnął z kart historii, to celowo podkolorował, wyolbrzymił, a nawet wymyślił pewne sceny na potrzebę przyjętej narracji.
Paul Verhoeven jest głównie znany z takich filmów jak "Robocop", "Nagi instynkt" czy "Showgirls". Ale fantastyka i erotyka to niejedyne tematy, które zdominowały twórczość Holendra. Poza planem filmowym Verhoeven był członkiem Jesus Seminar, grupy ok. 150 biblistów, którzy działali czynnie w latach 1985-2006. Reżyser jako jedyny nie miał wykształcenia kierunkowego (był dyplomowanym fizykiem i matematykiem), co wzbudzało sprzeciw niektórych członków Jesus Seminar i podważało jego pracę naukową wokół Biblii. On jednak trwał przy swoim i szerzył kontrowersyjne treści na temat Jezusa.
W swojej książce z 2007 r. "Jezus z Nazaretu: Portret realistyczny" Verhoeven pomijał wątki teologiczne związane z Chrystusem i lansował teorię, iż Jezus był radykalnym politycznym aktywistą. Takim, którego zdaniem Verhoevena można przyrównać do Che Guevary.
"Benedetta" wzbudziła oburzenie niektórych katolików i nie da się ukryć, że Verhoevenowi o to chodziło. Korzystając z licentia poetica, reżyser wystrugał dildo z figurki Maryi, torturował Benedettę i opowiedział o innych wydarzeniach, których nie znalazł w książkach dokumentujących w bardzo niewielkim stopniu życie i działalność włoskiej zakonnicy. Podobnie jak dla twórcy "Dwóch papieży", dla Verhoevena prawda nie była najwyraźniej dość atrakcyjna, by pokazywać ją widzom bez wymyślonych kontrowersji.