Kicz
* Z punktu widzenia fabuły Holokaust to literacki samograj, który poruszy nawet najbardziej zakamieniałe serce.* Oczywiście, sierociniec Korczaka , oczywiście, dziewczynka w czerwonym płaszczyku – ale nawet dorośli pełnią w tej narracji rolę dziecięcą, są bowiem bezbronni, zagubieni, bezwolni; poza rzadkimi przypadkami mamy do czynienia nie z bojowcami ŻOBu czy żydowskimi partyzantami, ale z tłumem biernych ofiar.
Najlepsza jest rodzina wielopokoleniowa; na początku albo w retrospekcjach – szczęśliwe (niekiedy biedne, ale zawsze pełne miłości) życie przedwojenne, potem dramat wybuchu wojny, widowiskowa scena pochodu do getta.Śmierć jednego bądź dwojga z dziadków (ale nie wszystkich; któreś z nich musi koniecznie zginąć w czasie szpery, zastrzelone w łóżku, albo wejść do wagonu bydlęcego z resztą rodziny). Konieczne jest małe dziecko i nastoletni chłopak bądź dziewczyna, którzy „muszą sobie radzić” (szmuglować jedzenie przez mur, itp.) oraz ktoś z rodziców, kto się załamuje. W zanadrzu mądry rabin, doradzający modlitwę i biadający, a także ktoś młody i buntowniczy.
Ilość ofiar pisarz lub scenarzysta powinien dostosować do wielkości rodziny; w epilogu powinniśmy się dowiedzieć, że bohater, który przeżył, jest jedynym z całej, wielkiej rodziny, podobnie jak jego ukochana, której losy śledziliśmy obok lub w równoległej narracji. Bohaterowie tak naprawdę nie mają swoich dążeń, opinii, pasji; uchodzi ostatecznie jakaś łatwa, banalna miłość. Stają się wyłącznie funkcją Zagłady – co, oczywiście, jest po części wymuszone przez ekstremalność sytuacji, głód, choroby, walkę o przeżycie, ale, jak wiemy, nie zawsze tak było; mamy z getta poruszające świadectwa pracy intelektualnej, naukowej, artystycznej; wszystko to jednak wykracza poza ramy kiczu.