Dziewięć lat w więzieniu
Brat Jacka, Andrzej, nieco przewrotnie tłumaczy fakt, że Kuroniowie przez całe wspólne życie zawsze zachowywali się wobec siebie tak, jakby przeżywali miodowy miesiąc - nie mieli czasu znudzić się sobą, bo z 27 lat wspólnego życia, w sumie około dziewięciu Jacek Kuroń spędził w więzieniu. Po raz pierwszy trafił tam w 1965 r. - za "List do Partii" z wyrokiem trzech lat, z czego odsiedział dwa lata i dwa miesiące. Po Marcu 1968 roku dostał wyrok trzy i pół roku, za Solidarność - trzy lata. Między wyrokami często zatrzymywano go na czterdzieści osiem godzin.
"Zostałaś stworzona na żonę kryminalisty" - gratulował Gai Jacek w jednym z listów. W czasie, gdy on siedział w więzieniach, ona próbowała go zastąpić w działalności opozycyjnej. Utrzymywała kontakty, przekazywała informacje, spotykała się z dziennikarzami, z wielką cierpliwością znosiła nieustanną inwigilację całej rodziny. Na widzenia Gajka zakładała spódnicę z dużymi kieszeniami, na to drugą spódnicę - z dziurami. W dogodnym momencie wyciągała przez dziurę z kieszeni listy i papierosy i podawała pod stołem Jackowi.