Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna – Rok łotrów - w oczekiwaniu na Black Metal
"Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna – Rok łotrów" trafiła do czytelników mniej więcej w tym samym czasie, kiedy filmowa "Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera". Oba dzieła łączy superbohaterski motyw przewodni i monumentalne rozmiary. Komiksowa "Liga Sprawiedliwości" to jednak zupełnie inny kaliber i doświadczenie niż ponad 4-godzinna wizja Snydera.
"Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna – Rok łotrów" to jeden z tych albumów, który budzi respekt, gdy postawimy go na półce obok innych komiksów. Prawie 650-stronicowe, oprawione na twardo tomiszcze nie jest skierowane do przypadkowych czytelników komiksów. Przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, okładkowa cena 149,99 zł raczej odstraszy czytelnika, który od czasu do czasu chciałby sobie poczytać coś nowego o swoich ulubieńcach w maskach i pelerynach. Po drugie, odbiorca, który nie jest na bieżąco z tym, co działo się w multiwersum w ostatnich kilku latach, utonie w głębokiej wodzie "Wojny totalnej…".
Powyższy akapit nie ma na celu zniechęcić przed sięgnięciem po zbiorcze wydanie "Ligi Sprawiedliwości", ale trzeba postawić sprawę jasno, że bez znajomości szeregu wcześniejszych opowieści z tego (i nie tylko) cyklu, czytanie "Wojny totalnej – Roku łotrów" mija się z celem.
"The Green Knight" (2021) - zwiastun filmu.
Wstęp do tego albumu pokrótce tłumaczy, że "Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna – Rok łotrów" jest zwieńczeniem pracy duetu scenarzystów: Scott Snyder i James Tynion IV. A zarazem pomostem między wydarzeniami ukazanymi w "Batman Metal" (trzy tomy wydane w Polsce przez Egmont) i nadchodzącą sagą "Batman Death Metal".
"Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna – Rok łotrów" to formalnie przytłaczający album, naszpikowany różnorodnością stylów, pomysłów i wątków. Nie należy się jednak spodziewać lektury przełomowej, wnoszącej nową jakość do gatunku czy komiksu jako takiego. To czysta rozrywka, przy czym wymagająca od czytelnika pewnego przygotowania i znajomości wcześniejszych wydarzeń. Bo jeśli nie macie pojęcia, czym/kim jest Perpetua, Totalność, Ściana Źródła czy Antymonitor, to przedzieranie się przez kolejne zeszyty 648-stronicowego albumu może być mało przyjemne.
Z drugiej strony, całość można sprowadzić do hasła z okładki, że "rozpoczyna się wielka bitwa o losy świata", w której najwięksi superbohaterowie uniwersum DC stają naprzeciw Lexa Luthora wraz z armią superłotrów. Jest zresztą pewna scena, która trafnie podsumowuje "głębię" tej historii: Batman planując wyruszenie do boju mówi wprost, że trzeba wezwać wszystkich bohaterów i ruszyć na wojnę.
Oczywiście po drodze jest miejsce na mnóstwo wątków pobocznych, osobistych historii, domykanie wcześniej rozgrzebanych epizodów. Ot, crossover, który stawia na rozmach i nieskomplikowaną rozrywkę dla wiernych fanów uniwersum DC. A zarazem przygotowuje na kolejne wielkie wydarzenie.