"Przykład idzie z góry"
Illg przypomina sobie także sytuację, gdy kolega z pracy "przywlókł z Indii jakieś wschodnie paskudztwo, z którego nie potrafiono go wyleczyć nawet w Instytucie Medycyny Tropikalnej w Warszawie, a od którego Andrzej uwolnił go w ciągu dwóch tygodni w klinice na Skawińskiej".
Kolega opuścił klinikę profesora Szczeklika w wielkim szoku. Swoimi przemyśleniami podzielił się z Illgiem: " "Wierzyć się nie chce, że w Polsce może istnieć taki szpital - gdzie jest taka opieka, jest tak czysto, traktuje się pacjentów w tak ludzki sposób. [...] Ale skoro to jest możliwe tam, dlaczego nie jest możliwe gdzie indziej?".
"Bo przykład idzie z góry, od samego szefa po ostatnią salową" - odpowiedział Jerzy Illg.