Pośmiertna sława
"Jak mówią moi znajomi filolodzy rumuńscy, po śmierci Blechera niewiele się zmieniło: nie popadł w zapomnienie, ale funkcjonował ciągle na prawach "trochę dziwnego chłopaka żyjącego w innym świecie"; owszem, czytano go na studiach, ale do podręczników nie trafił; wznawiano jego książki, jednak nie przedarł się do szerszej publiczności, po jego utwory sięgali raczej pisarze i literaturoznawcy" - pisał Dariusz Sośnicki w portrecie pisarza na stronie Dwutygodnik.com. I dalej:
"Jednak sięgali konsekwentnie przez kilkadziesiąt lat. I to coraz częściej, bo gdy w 2000 roku czasopismo literackie "Observator Cultural" zapytało czytelników o najlepsze rumuńskie książki dwudziestego wieku, Blecher znalazł się w pierwszej dziesiątce. Podejrzewam, że jako autor "Zdarzeń". Mówi się też, że Mircea Cartarescu, największa chyba gwiazda współczesnej literatury rumuńskiej, nie byłby tym, kim jest, gdyby Blechera uważnie nie czytał".
Również ze wstępu do "Zabliźnionych serc" dowiadujemy się o zyskanej stosunkowo niedawno międzynarodowej sławie Blechera oraz przekładów na różne europejskie języki, które wysypały się w ostatnich latach.