Ks. Adam Boniecki opowiedział o skutkach udaru. Chce wrócić na łamy "Tygodnika Powszechnego"
Kilka miesięcy temu ks. Adam Boniecki doznał udaru. Początkowo redakcja "Tygodnika Powszechnego" nie informowała o jego stanie zdrowia, ani nie wyjaśniała, dlaczego wstępniaki duchownego przestały się ukazywać. Teraz Boniecki na łamach gazety wrócił do tego tematu.
Ks. Adam Boniecki od blisko 60 lat pracuje w redakcji "Tygodnika Powszechnego", przez kilkanaście lat był też jego redaktorem naczelnym. Choć wciąż związany jest z tytułem, od 2011 r. ma zakaz wypowiedzi medialnych poza tą gazetą. Wszystko przez stanowcze komentarze Bonieckiego budzące niepokój dostojników Kościoła np. wspierające Adama "Nergala" Darskiego, który od lat procesuje się o obrazę uczuć religijnych.
Mimo to duchowny wciąż ma sporą rzeszę fanów, o czym przekonał się w ostatnich miesiącach. W kwietniu br. ks. Boniecki doznał udaru. Redakcja "Tygodnika Powszechnego" lakonicznie wyjaśniła nieobecność swojego znanego redaktora. W najnowszym wydaniu pisma 88-letni kapłan opowiedział o powracaniu do zdrowia. Wciąż przechodzi rehabilitację.
- To, co działo się z moją pamięcią, trudno mi porównać do czegokolwiek innego. Mała, i na szczęście nieodpowiadająca za codzienne funkcjonowanie, część mojego mózgu została wyłączona. Przez cały czas próbuję ją uruchomić. Udaje się, tak przynajmniej twierdzi pani, z którą pracuję - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czarnek wyklucza duchownych z Kościoła? Ks. Prusak nie ma wątpliwości. "Przejaw prostactwa i prymitywizm"
Ks. Adam Boniecki planuje wrócić do pisania w "Tygodniku Powszechnym". Nie wiadomo, kiedy dokładnie miałoby to nastąpić. Ze znaną mu swadą skomentował kulisy pracy nad swoimi tekstami.
- Przed udarem pisałem jeden tekst w tygodniu. Zajmował mi zawsze trochę czasu, ale bez przesady. Raz szybciej, raz dłużej, ale pisałem. W końcu jestem chyba najstarszy w redakcji? Dziś napisałem kazanie na komputerze, którego obsługa sprawiała mi po udarze kłopot. Więc... - podsumował.