Znowu w Afryce
Kolejnym przystankiem w karierze Park była stolica Konga - dzisiejsza Kinszasa, nosząca jeszcze wtedy kolonialną nazwę Leopoldville, na cześć króla Leopolda II, jednego z największych ludobójców ostatnich wieków. To tu Park pokazała pełnię swojego talentu budując potężną, świetnie działającą siatkę szpiegowską, której członkowie dostarczali Brytyjczykom świeżych i pewnych informacji.
Park urzekła Kongijczyków przede wszystkim swoją bezpośredniością.Choć zaproponowano jej mieszkanie w ekskluzywnej rezydencji na strzeżonym osiedlu, ona zdecydowała się na pozbawione wygód domostwo pod miastem. Słusznie uznała, że do drogiego, pilnie strzeżonego domu nigdy nie przyjdzie żaden informator. Jak pisze Corara ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. "Niebezpiecznie było tylko raz, gdy próbowali dostać się do jej domu przez okno włamywacze. Zaczęła wtedy krzyczeć, że jest wiedźmą i jeśli nie zostawią jej w spokoju, odpadną im jaja". I choć Belgowie - odchodzący władcy rwącego się ku niepodległości Konga - mówili, że jest szalona, szybko okazało się, że do niepozornego domku na przedmieściach Kinszasy naprawdę przychodzą zaciekawieni Kongijczycy.
"Nigdy nie pytałam, czy mają ochotę dla nas szpiegować, i nigdy nie powiedziałam, że jestem oficerem wywiadu, nie było takiej potrzeby. (...) Po prostu wiedzieli, że mam pewne dojścia i sporo mogę... Nie prosiłam ich o zdradzenie żadnych tajemnic, rozmawiałam z nimi tak długo, aż robili to sami z własnej woli".
Na zdjęciu: antybelgijska demonstracja w Kinaszasie/Leopoldville