Spacery po Moskwie
Praca u nowego pracodawcy nie od razu ją zauroczyła. Pomimo niewątpliwego talentu Park wciąż musiała się wiele dowiedzieć. Uczyła się podstaw nowego fachu, szlifowała umiejętność posługiwania się językiem rosyjskim, udawała zwykłą urzędniczkę w strukturach NATO. Dopiero w 1954 roku została wysłana do Moskwy, by tam, udając sekretarkę, zbierać informacje wywiadowcze.
Nie mogła wybrać lepszego momentu. Związek Radziecki przeżywał akurat jedną ze swoich odwilży. Stalin już nie żył, wojna koreańska właśnie się zakończyła, a na szczytach władzy toczyła się krwawa przepychanka o władzę. Dzięki temu nikt nie miał czasu by kontrolować podrzędną urzędniczkę w brytyjskiej ambasadzie - która bardzo chętnie zwiedzała Moskwę i inne rosyjskie miasta. I nawiązywała nowe przyjaźnie.
Z tego okresu pochodzi jedna z najbarwniejszych anegdotek opowiadanych później przez Daphne Park. Otóż któregoś dnia 1956 roku, podczas rozwijającego się w Egipcie kryzysu sueskiego, brytyjska ambasada w Moskwie została otoczona przez tłum agresywnych demonstrantów. Sytuacja się zaostrzała, ale niezrażeni Brytyjczycy wysłali na zewnątrz swych emisariuszy - ubranych w mundury attaché. Podeszli oni do rosyjskiego żołnierza obserwującego oblężenie, zasalutowali i uprzejmie zapytali, czy nie wie, kiedy demonstracja dobiegnie końca, gdyż ambasador planował lunch ze swoimi gośćmi. Jeżeli wierzyć słowom Daphne Park Rosjanin odpowiedział spokojnie: "Ta spontaniczna demonstracja ludowego gniewu zakończy się dokładnie kwadrans przed pierwszą".
Na zdjęciu: flaga powiewająca na ambasadzie Wielkiej Brytanii w Rosji