Luka w bezpieczeństwie
To wtedy właśnie Turowski otrzymuje zadanie znalezienia luk i zagrożeń w bezpieczeństwie Jana Pawła II. Wszystkie informacje ma przekazywać bezpośrednio do służb Watykanu.
Wspomina: "Co mam zrobić? Iść do Tucciego i powiedzieć: "Zgłasza się major taki i taki, będę teraz pana informował...". No nie, niemożliwe. Musi być legenda [...]. Często korzystałem z posiłków w domu pisarzy, gdzie zaglądali radiowcy. Na te same posiłki przychodził ojciec Tucci, a więc starałem się być blisko niego przy stole i opowiadać moje wrażenia. Mówiłem na przykład, że wchodzę do Watykanu [...] i co zauważam? Że nie ma nawet [...] kamery przemysłowej. Nie ma strażnika, nie ma nic. Dopiero na dziedzińcu jest budka strażnika z żandarmem watykańskim [...]. Przechodzę obok tej osławionej windy prowadzącej do apartamentów papieskich. Dlaczego osławionej? Bo patrzę, jak jest zabezpieczona, i widzę zamek yalowski. To znaczy, że spinką do włosów w ciągu paru minut ten zamek odblokuję i spokojnie wjadę do apartamentów. No i te rzeczy opowiadam przy obiedzie i to donośnie".