Ciężki los koreańskich kobiet
Te wszystkie męczarnie służą znalezieniu męża?
Tak, bo to często jedyny sposób na zagwarantowanie sobie określonego statusu w koreańskim społeczeństwie. Moje koreańskie koleżanki rozmawiają ze mną dosyć normalnie do momentu, gdy w pobliżu nie pojawi się jakiś mężczyzna. Wtedy ich zachowanie zmienia się diametralnie. Nagle przede mną stoi już nie pewna siebie, silna kobieta, ale chichoczące dziecko, krucha istota zasłaniająca z zażenowaniem usta rękami przy każdym uśmiechu, spuszczająca wzrok i mówiąca cichym głosikiem. Ale mężczyźni właśnie takiego zachowania oczekują, czują się wtedy „macho”. To na nich działa. Wydaje mi się, że koreańskim kobietom jest naprawdę ciężko.
Związek z mężczyzną też tego nie zmienia?
Nie, bo nie wygląda tak, jak my to rozumiemy. Ludzi tutaj nie interesuje miłość, romantyzm – to co u nas jest podstawą związku w Korei schodzi na drugi plan. Koreańczycy z reguły nie ujawniają swoich emocji, nie mają czasu na sentymenty. Cnotą jest kontrola swoich uczuć, tych złych i tych dobrych. Umawiając się na randki w ciemno nie marnują na nich czasu. Kobieta zadaje mężczyźnie na przykład takie pytania: czy jesteś pierwszym synem (odpada, bo najstarszy syn wraz z żoną muszą opiekować się jego rodzicami)? Gdzie pracujesz? Ile zarabiasz? Jaki masz samochód? Jakie mieszkanie?