Buddyjski bin Laden
Dzień po walkach w Maungdaw w ogniu stanęło kilkadziesiąt domów i cztery klasztory w Sittwe. Muzułmanie podpalają kolejne wsie i miasteczka, płoną wizerunki Buddy. Birmańczycy również odpowiadają ogniem spalając muzułmańskie wioski i stary meczet w mieście Kyaukphyu.Rozruchy rozlewają się po całym kraju, docierają do Rangunu. Wielu muzułmanów zostaje ulokowanych w obozach dla uchodźców. Wtedy na scenę wkracza U Gambira. Zwolenników zdobywa podczas swojej podróży po kraju, podczas której wygłasza wykłady gromadzące tłumy. Ludzie mówią, że wygląda jak Mussolini, inni twierdzą, że przypomina Hitlera. Stoi na czele organizacji 969, której zadaniem jest ochrona buddystów przed muzułmanami. Ten numeryczny znak pojawia się na drzwiach buddyjskich domów, na motorach i samochodach. Powtarza:* "Kiedy jesz, jedz u 969, kiedy kupujesz, kupuj u 969".*
Za rozprowadzanie ulotek i broszur nawołujących do zemsty, junta skazała go na areszt domowy. Nie przestrzegał zakazu opuszczania klasztoru, za co w 2003 roku został skazany na 25 lat więzienia. Dzięki ogłoszonej amnestii politycznej niedawno wyszedł na wolność. Powszechnie uważany za buddyjskiego nacjonalistę, obecnie pełni funkcję przeora klasztoru w Mandalaj i jest zwierzchnikiem dwóch i pół tysiąca mnichów. Media nazywają go buddyjskim bin Ladenem, jego portret z podpisem: "Twarz buddyjskiego terroru" pojawił się na okładce "Time'a".