Ciężka choroba jak wypadek samochodowy
Sontag opowiada Jonathanowi Cottowi, że nie tyle unika odpowiedzialności, co raczej uważa, że zapadnięcie na jakąś ciężką chorobę jest jak wpadnięcie pod samochód - "nie wydaje mi się, żeby sens miało rozważanie, przez co zachorowałeś". Sensowne jest "zachowywanie rozsądku, na ile to możliwe, i szukanie właściwej terapii, a także podtrzymywanie w sobie ochoty do życia. Bez wątpienia, jeśli nie chcesz żyć, możesz stać się współodpowiedzialny za chorobę".
"Ja byłam niezwykle uparta. Nie przepełniał mnie jednak gniew, bo nie było nikogo, na kogo mogłabym się gniewać. Nie można być wściekłym na naturę albo biologię. Wszyscy umrzemy - to fakt, z którym bardzo trudno się pogodzić - i wszyscy doświadczamy procesu umierania" - czytamy dalej.
Sontag przyznaje, że "Choroba jako metafora" to jedna z niewielu książek, które napisała dość szybko i z poczuciem przyjemności, gdyż istniał związek między nią i wszystkim, co dzień po dniu działo się w jej życiu.