Niewybitne opus magnum
Williams niejednokrotnie wyznaje Grissomowi, że pretekstem do stworzenia wielu postaci kobiecych znanych z jego sztuk bywała zazwyczaj znajomość lub fascynacja wybitnymi aktorkami, takimi jak wspomniana Gish. Niejednokrotnie obsesje dramatopisarza stawały jednak na drodze ku temu, aby nadać tekstom odpowiedni kształt. Podobno "Tramwaj zwany pożądaniem", dziś znany jako opus magnum twórcy, początkowo nie był wcale dramatem wybitnym. Elia Kazan wspomina, że pierwsza wersja tekstu "nie była tym objawieniem, które (...) pchnęło teatr amerykański na niewyobrażalny poziom". Sam Tenn, w okresie pracy nad dziełem, zachowywał się "jak obłąkany". Winę ponosi w tym wypadku przywiązanie Williamsa do pomysłu, jakoby Blanche, główną postać sztuki, miała zagrać Lillian Gish.
Z czasem Tenn dał się przekonać, że należy "porzucić" kobietę, która zaprowadziła go do stworzenia znanej z "Tramwaju..." protagonistki i zgodził się na wprowadzenie poprawek do tekstu, wedle wskazań Kazana. Co było dalej: doskonale wiemy.